Test Huawei P10

Huawei P10 /INTERIA.PL
Reklama

Huawei, w przeciwieństwie do swoich największych rywali, w tym roku postawił na ewolucję, a nie rewolucję. Czy chińskiej firmie wyjdzie to na dobre?

P10 wygląda podobnie do P9, ale nie sposób pomylić te dwa telefony z kilku powodów. Przede wszystkim, przycisk dotykowy z czytnikiem linii papilarnych został przeniesiony na przód. Oprócz tego, minimalnie zmienił się kształt całej konstrukcji - w P10 jest ona bardziej zaokrąglona i przypomina jeszcze bardziej bryłę iPhone'a 7. 

Co ciekawe, wbrew panującemu trendowi, tegoroczny model jest minimalnie mniejszy od poprzednika.

Słuchawka leży w dłoni bardzo dobrze i jest aktualnie jednym z najmniejszych, a co za tym idzie najwygodniejszych w użytkowaniu flagowców. To jego zdecydowana zaleta, tak samo jak niemal wzorowa jakość wykonania i świetnie przemyślana ergonomia. 

Reklama

Wszystko jest w tym telefonie tak solidne, jak być powinno i w tym miejscu, gdzie tego oczekujemy.

Z drugiej strony, w porównaniu do ekstrawaganckich LG G6 i Galaxy S8, Huawei P10 wygląda jak urządzenie o co najmniej generację starsze. Na próżno szukać tutaj efektownych zakrzywień szkła, czy ekstremalnie cienkich ramek. P10 to zdecydowanie wybór dla stylistycznych konserwatystów. Nie należy jednak traktować tego jak wadę - na rynku musi być różnorodność, a sam sprzęt jest naprawdę ładnie zaprojektowany.

Warto wspomnieć o samym czytniku linii papilarnych. Oprócz tego, że czujnik pracuje ekstremalnie szybko i skutecznie, może teraz również zastępować przyciski systemowe. Wystarczy dotknąć, aby wrócić do poprzedniego ekranu, albo przeciągnąć aby uruchomić listę aplikacji uruchomionych w tle. Pomysłowe i praktyczne. 

Ekran i multimedia

Tu Huawei znów idzie pod prąd. Zamiast większego ekranu względem poprzednika mamy mniejszy, 5,1-calowy o rozdzielczości Full HD. Panel został wykonany w technologii IPS i pod względem właściwości zasługuje na piątkę z plusem. Barwy są odpowiednio nasycone, kontury idealnie ostre, a maksymalna jasność wysoka. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że jest to jednostka skalibrowana pod wierne odwzorowywanie rzeczywistości, a nie pod imponujący wygląd, tak jak u największych konkurentów. W bezpośrednim porównaniu jest więc mniej imponująca, ale obiektywnie wyświetlacz jest bardzo dobry i nie można mu nic zarzucić.

Pod względem multimediów, Huawei również zasługuje na pochwałę. Dołączone do zestawu słuchawki grają bardzo słabo, ale po podłączeniu lepszego sprzętu, chiński telefon powinien zadowolić każdego pod względem jakości dźwięku. Dużo gorzej wypada głośnik, który ma względnie dużą moc, ale zupełnie nie nadaje się do słuchania muzyki - niskie tony praktycznie nie występują, a przy wyższej głośności słychać nieprzyjemne zakłócenia.

Aparat i bateria

P10 został wyposażony w dokładnie ten sam aparat, co Mate 9 i Mate 9 Pro. Mowa o podwójnym module stworzonym przy współpracy z firmą Leica, który składa się z dwóch jednostek: kolorowej o rozdzielczości 12 megapikseli i czarno-białej o rozdzielczości 20 megapikseli. Układ został wyposażony w optyczną stabilizację obrazu Wartość przysłony w obu aparatach to f/2.2. Co ciekawe. model P10 Plus jest pod tym względem dużo lepszy (f/1.7).

Jakość zdjęć wykonywanych telefonem jest świetna. To bez dwóch zdań jeden z najlepszych smartfonowych aparatów na rynku. Ostrość jest rewelacyjna, odwzorowanie kolorów również, a doskonały tryb monochromatyczny czyni z P10 także niezły sprzęt do fotografowania nocą. Aplikacja do robienia zdjęć jest szybka, intuicyjna i wyposażona w szereg zaawansowanych funkcji, dzięki czemu fotografie mogą wychodzić jeszcze lepsze.

W najnowszej generacji swojego flagowca Huawei zastosował optykę Leica również z przodu. Efekty są widoczne już na pierwszy rzut oka - autoportrety wykonywane 8-megapikselowym aparatem są piękne, nawet w słabszym oświetleniu (przysłona f/1.9).

Bateria urosła względem P9 o całe 200 Ah. Teraz mamy do dyspozycji 3200 mAh, a dodatkowo zadbano o znacznie lepszą optymalizację zużycia energii. Dzięki tym zabiegom, P10 wytrzymuje bez problemu 1,5 dnia bez ładowania, a oszczędzając, do osiągnięcia są ponad 2 dni. Jak na flagowca to bardzo dobry rezultat.

Wydajność i system

Pod zgrabną obudową Huaweia P10 drzemie najnowszy wynalazek chińczyków - ośmiordzeniowy układ HiSilicon Kirin 960. Jest on wspomagany przez grafikę Mali-G71 MP8 i 4 GB pamięci RAM. Taki zestaw zapewnia rewelacyjne osiągi, które są godne najlepszego modelu w gamie.

Wydajność w benchmarkach: Antutu - 142 321 punktów, Quadrant Standard - 42 119 punktów, 3DMark Sling Shot - 1859 punktów.

Choć w testach syntetycznych daleko mu do wyników jakie osiąga Snapdragon 835, w praktyce różnica nie jest odczuwalna, nawet w działaniu zaawansowanych gier. P10 jest niesamowcie szybki w codziennym użytkowaniu i wszystkie aplikacje uruchamiają się w mgnieniu oka. Efektem ubocznym wysokich osiągów jest jedna wydzielanie przez układ dużej ilości ciepła, które jest odczuwalne na obudowie już paru minutach pracy w dużym obciążeniu. Możliwe, że tę przypadłość da się wyeliminować software’owo. Jeśli tak, Huawei z pewnością udostępni aktualizację rozwiązującą problem.

Interfejs smartfonu to autorska nakładka EMUI 5.1, która działa w oparciu o system Android 7.0. Jest to specyficzne środowisko, które wymaga przyzwyczajenia i nie każdemu może przypaść do gustu. Względem poprzednich wersji niewiele się zmieniło pod kątem oprawy graficznej, co należy uznać za minus, ponieważ w porównaniu do chociażby unowocześnionego LG UX, wygląda ona po prostu przestarzale.

Od strony praktycznej, EMUI to jednak świetnie rozplanowany i przemyślany interfejs, który można w bardzo dużym stopniu personalizować. Szybkość działania także jest nienaganna.

Cena: 2699 zł


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei | Huawei P
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy