Sony Ericsson M600i - dotykowa sprawa

Sony Ericsson stał się dobrze rozpoznawaną w naszym kraju marką. Większość użytkowników kojarzy japońsko-szwedzką firmę jedynie z serią W oraz K, tak bardzo umiłowanymi przez naszych rodzimych operatorów. Tymczasem czwarty producent telefonów komórkowych marzy o większym udziale w rynku smartfonów. Dotychczas inteligentne telefony były postrzegane jako urządzenia jedynie dla biznesmenów, jednak ten obraz powoli odchodzi do lamusa - coraz więcej "przeciętnych użytkowników" decyduje się na smartfona. Z myślą o nich Sony Ericsson stworzył serię M (od Messaging), alternatywę dla o wiele bardziej high-endowej serii P (PDA). Mieliśmy szansę przetestować M600i, jeden ze sztandarowych telefonów serii M.

Reklama

Wpierw pudełko

Nie jest większym zaskoczeniem, że w pudełku znajdziemy telefon. Oprócz niego możemy jeszcze liczyć na stylus, kartę pamięci Memory Stick Micro (M2) z 64 MB, ładowarkę, stereofoniczny zestaw słuchawkowy i instrukcję (zarówno rozbudowaną wersję, jak i skróconą). Pudełko jest naprawdę duże, tak więc nie będzie problemu ze spakowaniem całego zestawu - jeśli okaże się to konieczne. Co do samych słuchawek - prezentują się one naprawdę dobrze, chociaż charakterystyczne zielone logo Sony Ericsson może się niektórym "poważniejszym" użytkownikom nie spodobać. Jednak na początku tego testu przecież ustaliliśmy, że smartfony stały się produktem powszechnie dostępnym. Sama jakość dźwięku nie budzi zastrzeżeń.

Więcej niż komórka

Pora przyjrzeć się samemu telefonowi. Pierwszą rzeczą, którą nie sposób nie zauważyć jest wyświetlacz. M600i ma wyświetlacz o przekątnej 2,6 cala. Jego rozdzielczość wynosi 240 na 320 pikseli i możemy zobaczyć na nim 262 tys. kolorów. Od razu należy zdradzić sekret, że do jakości obrazu pojawiającego się na wyświetlaczu nie można mieć większych obiekcji - kolory są żywe, wszystko jest ostre. Także i efektywny kąt widzenia jest zaskakująco niezły.

Problemy zaczynają się dopiero kiedy chcemy korzystać z M600i podczas słonecznego dnia. W tym momencie wyświetlacz sprawuje się znacznie gorzej - z trudem można dostrzec, co się na nim pojawia. Nie jest to jednak tak bardzo nadzwyczajne w obecnie wypuszczanych na rynek telefonach - trzeba się chyba do tego przyzwyczaić.

Drugą charakterystyczną rzeczą jest alfanumeryczna klawiatura. Większość klawiszy umożliwia wprowadzenie dwóch znaków widniejących po oby stronach dolnej części klawisza - np. E lub R. Aby to zrobić, trzeba wcisnąć korespondującą z nią część klawisza (prawą lub lewą). Natomiast aby użyć symbolu ze środka klawisza (np. cyfra), wpierw trzeba przytrzymać ALT. Jak sprawdza się to w praktyce?

Początkowo nie mogłem się do tego przyzwyczaić - zresztą nie byłem w mojej niedoli odosobniony. Jak to jednak w życiu bywa - praktyka czyni mistrza. Początkowo pewnym problemem może być wciśnięcie odpowiedniej części klawisza przy pomocy kciuka (szczególnie dla kogoś z grubszymi palcami). Jeśli uda się przezwyciężyć tę niedogodność, reszta pójdzie bez problemów. System zastosowany w M600i jest niecodzinny, ale wprowadzenie takiej klawiatury w smartfonie nie może dziwić - w końcu to coś więcej niż zwyczajna komórka. Drugim sposobem pisania jest użycie stylusa, ale o tym za chwilę.

Wróćmy do wyglądu telefonu. Jego wymiary to 105mm na 54mm na 15mm, a waga wynosi 112g. Na lewej ściance umieszczono pokrętło Jog Dial, które umożliwia przewijanie list w górę i w dół, regulację poziomu głośności lub przeglądanie wiadomości multimedialnych. Obok znajdziemy klawisz "wstecz". Prawa strona kryje wejście na kartę pamięci M2 i klawisz szybkiego dostępu (znaczek "@"). Ten ostatni nie pojawia się tam przez przypadek - predefiniowaną aplikacją, która kryje się pod tym przyciskiem jest przeglądarka. Na dole telefonu umieszczono wejście na ładowarkę, a na górze port podczerwieni, przycisk "włączający/wyłączający" i miejsce na rysik, który bez problemu można wyciągnąć za pomocą kciuka.

Dobry dotyk

Tak oto stylus doprowadził nas do trzeciego charakterystycznego elementu M600i - technologii touchscreen. W tym miesiącu na amerykańskim rynku zadebiutuje iPhone, a cały świat ekscytuje się dotykową nawigacją. Tymczasem tego typu rozwiązania towarzyszą smartfonom od dawna. O ile jednak w urządzeniach takich jak iPhone czy nadchodzącym HTC Touch ta technologia ma być efektowna, tak w M600i i jemu podobnych ma ona bardziej praktyczną misję. Czy tak jest?

Oczywiście do wybierania kolejnych opcji i otwierania aplikacji nie musimy używać stylusa - jego rolę może przejąć palec, albo... np. wacik do czyszczenia uszu. Tyle żartów - najlepiej jednak spisuje się stylus. Dzięki niemu możemy bez najmniejszych problemów aktywować kolejne opcję, skacząc po menusach. Touchscreen działa bez zarzutu - nie spotkałem się z sytuacją, w której musiałbym jeszcze raz wybierać jakąś opcję. Jak będzie się sprawował wyświetlacz po kilkunastu miesiącach użytkowania? - na to pytanie, niestety, nie mogę odpowiedzieć.

Zabawnie prezentuje się także opcja pisania przy pomocy sylusa. Przypomina to trochę lekcję kaligrafii - pisownia niektórych z liter wymaga odpowiedniego podejścia (na przykład litera "E"). Dokładną technikę trzeba będzie zapamiętać. Nie jest to jednak trudne, a metodę na napisanie każdej litery oraz znaku znajdziemy w instrukcji.

Po zapoznaniu się ze sposobem nawigacji, pora przejść do opisu samego systemu. M600i korzysta z popularnego systemu operacyjnego Symbian OS (interfejs użytkownika UIQ3). Na pulpit telefonu możemy wyciągnąć pięć ikon, które będą pełnić rolę skrótów. Ikony są duże, aby ułatwić nam nawigację. Samo poruszanie się po kolejnych zakładkach nie różni się tak bardzo od nawigacji po "tradycyjnym" systemie operacyjnym, z tą różnicą, że zamiast myszki używamy stylusa.

Tradycyjnie w smartfonach jednym z najważniejszych elementów zawsze była jakaś odmiana organizera - w końcu tego typu telefony przeznaczone są dla ludzi, którzy mają bardzo napięty terminarz. Tutaj do gry wchodzi opcja "Dzisiaj", dzięki której dowiemy się, co czeka nas w dany dzień. Możemy przeglądnąć kalendarz, sprawdzić skrzynkę pocztową, zobaczy zaplanowane zadania etc. Proste, ale skuteczne.

Co do samego kalendarza. Użytkownik może zobaczyć cały miesiąc, tydzień albo dzień. Możemy sobie robić notatki i adnotacje do każdego dnia lub tygodnia - zapisywać nasze spotkania, wybierać jak często telefon ma nam o nich przypomnieć czy wybrać z listy kontaktów, kogo spotkamy. Książka naszych kontaktów umożliwia zapisanie 20 różnych informacji. W tej kwestii ograniczeni jesteśmy jedynie pamięcią telefonu.

Nie może także dziwić obecność pakietu biurowego w tego typu urządzeniach. Sony Ericsson wyposażył M600i w aplikację QuickOffice, dzięki której możemy otwierać i edytować pliki xls, doc, prezentacje PowerPoint czy pliki txt. QuickOffice działa sprawnie, aczkolwiek większe pliki otwierają się z opóźnieniem. Tego typu poślizg jest jeszcze bardziej widoczny przy otwieraniu plików PDF - do czego służy program PDF+. Jednak problemy z otwieraniem większych plików PDF znamy z komputerów osobistych, tak więc nie powinno to tak bardzo dziwić.

Oprócz pakietu standardowych aplikacji (kalkulator, zegar, stoper etc.) M600i "firmowo" posiada także program Music DJ, który umożliwi komponowanie (chociaż to chyba zbyt mocne słowo) własnych utworów. Drugą ciekawą opcją jest PlayNow, dający szansę na odsłuchanie utworu przed jego ściągnięciem. Generalnie, w sieci znajdziemy setki programów tworzonych z myślą o Symbianie, tak więc jest w czym wybierać.

Obok programów, możemy także liczyć na gry. Na M600i producenci zainstalowali już coś na kształt Tetrisa (prosta gra w Javie) oraz golf. Ten drugi tytuł wykorzystuje potencjał dotykowy smartfona. Nie jest to Nintendo DS, ale stylus skutecznie może spełniać rolę kontrolera. Dobra gra jako przerywnik między poważniejszymi zajęciami nigdy nie zaszkodzi.

I jeszcze dzwoni...

O tym, że z M600i można dzwonić, raczej nie trzeba pisać. Podobnie jak o wysyłaniu SMS-ów i MMS-ów. Koniecznością jest także e-mail. Tutaj dochodzimy do tematu połączenia z siecią. M600i działa w technologiach GPRS i UMTS, nie ma HSDPA. Co więcej, brakuje także Wi-Fi. Tymczasem bezprzewodowa technologia smartfonach wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem (szczególnie w polskich realiach i cenach za transfer danych).

Zamiast Wi-Fi mamy Bluetooth i Personal Area Network, dzięki którym możemy połączyć się z globalną siecią. Jak sprawuje się M600i w internecie? Urządzenie korzysta z przeglądarki Opera w wersji 8.6 (obsługa HTML 4.01). Smartfony z założenia mają sobie radzić znacznie lepiej w sieci niż standardowe telefony - M600i sprawdza się naprawdę dobrze. Nie bez znaczenia jest tutaj duży wyświetlacz (opcja oglądania stron w wersji poziomej) i stylus, który skutecznie ułatwia nawigację. Internetowy test M600i przeszedł bez problemów.

Skoro internet, to mulitmedia. Smartfon nie ma najmniejszych problemów z odtwarzaniem plików muzycznych oraz wideo. Szczególnie te drugie zasługują na kilka słów więcej - dzięki większemu wyświetlaczowi oraz sprawnie napisanym aplikacjom, materiały wideo prezentują się bardzo dobrze, wczytując się bez większych problemów. Generalnie, problem zawieszania się telefonu praktycznie nie istnieje, chociaż przy otwarciu wielu aplikacji jednocześnie ujrzymy komunikaty o zbyt małej ilości pamięci. Ale znamy to przecież w komputerów.

Zazwyczaj w tym miejscu opisuje się możliwości aparatu umieszczonego w telefonie - niestety, M600i takiego urządzenia nie posiada. Do dość kontrowersyjny krok. Jedni będą mówić, że w tego typu smartfonie robienie zdjęć jest zbytecznie, inni znowu będą twierdzić, że aparat jest w dzisiejszych czasach koniecznością, także dla "poważnego" użytkownika (np. do robienia zdjęć wizytówek). Niezależnie od wyniku tej dyskusji, M600i aparatu nie ma, i nic tego nie zmieni.

Zazwyczaj kręcenie oraz oglądanie materiałów wideo (czy bardziej generalnie - multimedia) są zabójcze dla baterii w telefonie. Ta umieszczona w M600i sprawuje się dobrze, wytrzymując około 2 dni intensywnego użytkowania. Oczywiście w tym momencie, niczym mantrę, należy powtórzyć, że wszystko zależy od tego, co robimy z telefonem. Korzystanie z internetu i multimediów (plus ciągłe rozmowy) wyładują baterię po kilku godzinach. Na szczęście jej ładowanie nie zajmuje dużo.

Japońsko-szwedzka firma wprowadziła na rynek naprawdę dobry smartfon, będący godnym konkurentem produktów innych gigantów telefonii komórkowej. Osoby znudzone komórkami, które są napakowane multimediami mogą bez większych obaw sprawdzić tego smartfona, tym bardziej że jego cena jest niższa niż większości wypuszczanych obecnie na rynek telefonów high-end.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: iPhone | telefony | wideo | pliki | Smartfon | Sony Ericsson | Sony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy