Sprzedają laptopy dla uczniów? Chory proceder w sieci

Darmowe laptopy dla uczniów powoli zaczęły trafiać do młodych adeptów szkół. Jak łatwo się domyślić, niektórzy dorośli zwęszyli w tym sposób na biznes. Okazuje się, że podejmowane są próby ściągania naklejek i odsprzedaży sprzętu, które miał trafić do uczniów.

Sprzedaż laptopa dla ucznia?

Za darmo to i ocet słodki, albo żaden pieniądz nie śmierdzi - wiele jest powiedzeń i przysłów związanych z otrzymywaniem rzeczy lub monetyzowaniem różnych działań. Nie powinno zatem dziwić, że w obliczu rozdawania przez rząd darmowych laptopów dla uczniów pojawił się pomysł, aby przygarnąć w ten sposób trochę grosza. Choć sytuacja jest to przykra, to w żaden sposób nie zaskakuje. Darmowy laptop dla ucznia to łakomy kąsek dla tych dorosłych, którym przydałaby się dodatkowa gotówka.

Reklama

Zobacz: Darmowe laptopy dla uczniów

Problem w tym, że sprzęt ofiarowany czwartoklasistom posiada szereg oznaczeń i naklejek. Już na pierwszy rzut oka widać, że urządzenia te nie są przeznaczone do odsprzedaży. Wynika to oczywiście przede wszystkim z umów, jednak dodatkowo sam sprzęt odstrasza potencjalnego nabywcę emblematami rządowymi i państwowymi. Jest na nim orzeł, nie brak też oznaczeń KPO (Krajowy Plan Odbudowy). To nie zapora, lecz wyzwanie, pomyśleli niektórzy. Po czym przystąpili do próby zrywania i usuwania niepotrzebnych naklejek...

Okazuje się, że sposobem na pozbycie się naklejanych emblematów ma być wsadzenie laptopa do kuchenki mikrofalowej na 3 minuty. Nie wiadomo, czy jest to żart lub faktyczna próba ściągnięcia oznaczeń. Co ciekawe, te można później umieścić na innym sprzęcie, np. starszym laptopie - tak, aby dziecko mogło pokazać go w szkole.

Chodzi o ewentualne kontrole. Tak, te mogą wystąpić - wszak dyrekcja lub nauczyciele mają prawo wezwać ucznia do szkoły z laptopem. I chodzi tu właśnie o sprzęt podarowany w ramach omawianej inicjatywy. Czy zamocowanie naklejki na jakikolwiek inny laptop rozwiąże problem? Zdaniem niektórych może tak być. Co z kolei stanie się z oryginalnym laptopem dla ucznia czwartej klasy?

Plan na pozbycie się sprzętu

Usunięcie naklejki ma rzekomo ułatwić sprzedaż takiego urządzenia. Jakie by ono nie było, to na rynku wtórnym rodzic może wyciągnąć za nie nawet 2 tysiące złotych, lub więcej. Zdjętą naklejkę wystarczy umiejscowić na starym laptopie i problem z głowy. Teoretycznie, bo w rzeczywistości z odsprzedażą może być kłopot. 

Obecnie pracownicy lombardów nie alarmują, jakoby wiele osób próbowało odsprzedawać podarowany im niedawno sprzęt. Po kontakcie z kilkoma lombardami wiem, że na ten moment nie spotkano się z takimi "klientami":

Właśnie z powodu jego "darmowości", dzięki czemu sprzedaż pozwala w łatwy sposób zdobyć nawet i dwa tysiące na czysto. Dzieciak może przecież korzystać ze starszego sprzętu, a przeniesienie naklejki sprawi, że nauczyciel się nie zorientuje. Przynajmniej teoretycznie, bo praktyka dopiero przed nami. Laptopy dla czwartoklasistów dopiero trafiają do uczniów i nie wiadomo, czy np. kolejny rok nie będzie plagą odsprzedaży takiego sprzętu.

Można zatem stwierdzić, że usuwanie naklejek ostatecznie na nic się nie przyda. Pracownicy albo nie mieli okazji rozmawiać z takimi osobami, albo i tak ich starania spełzłyby na niczym, gdyż przynajmniej niektóre placówki tego rodzaju są świadome faktu, że laptopy nie mogą być tu i teraz odsprzedawane. A przynajmniej nie takie, które noszą emblematy w postaci naklejek czy grawerunków.

Do kogo należy laptop?

Jak wygląda status prawny laptopa dla ucznia? Chociaż przysługuje on czwartoklasiście, to w rzeczywistości należy do rodzica lub opiekuna prawnego. Ma on również do wyboru jedną z dwóch umów. Pierwsza zakłada przekazanie urządzenia na własność (ale dopiero po 5 latach), druga to wypożyczenie - wówczas po upływie 5 lat sprzęt jest zwracany do szkoły.

Podpisanie umowy jest też równoznaczne ze zobowiązaniem się do uczestnictwie w ewaluacji korzystania z laptopa. Nie dziwi też fakt, że na obudowie znajduje się laserowy grawerunek godła państwa - to niektóre ze sposobów na walkę z niecnymi zamiarami właścicieli laptopów. Ostatecznie sprzedaż jest zakazana.

Polecamy na Antyweb | Odebrałem laptopa dla 4-klasisty. Ma jeden wielki mankament

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Laptop | HP | Lenovo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama