Śmieszny tytuł przelewu i prokurator na karku. Tego nie rób!

Na pewno zdarzyło wam się wysłać lub otrzymać przelew, którego tytuł był zabawny, głupi lub dziwny - ale nie odnoszący się do faktycznego pochodzenia środków. Eksperci i banki alarmują, że dziwne tytuły w przelewach mogą przysporzyć nam dużych kłopotów.

Jaki dać tytuł przelewu?

Tytuł przelewu, w przeciwieństwie do numeru konta, nie wpływa bezpośrednio na to, co stanie się z wysłanymi pieniędzmi. Nie jest to, przynajmniej teoretycznie, wiążące. Tytuł pełni w tym wypadku rolę informacyjną, możemy tam znaleźć informację, że jest to wypłata od pracodawcy, czy zwrot środków od naszego znajomego.

Z uwagi na  raczej swobodny charakter, niektórzy z nas decydują się na różne żarty i śmieszne tytuły przelewów. Czasami może to być nieszkodliwe, zabawne zdanie, innym razem żart może przybrać dość głupią formę. Część osób do tytułu przelewów wpisuje różne czynności i praktyki, które są nielegalne i zakazane - a w tym wypadku żart może zakończyć się poważnymi konsekwencjami. Czy tytuł przelewu ma znaczenie?

Reklama

Głupi tytuł przelewu, poważne konsekwencje

Okazuje się, że tytuł przelewu ma znaczenie, a bank może wyciągnąć wobec nas poważne konsekwencje. Uwagę na to zwrócił ostatnio Dariusz Karpowicz. Opublikował na swoim TikToku film, w którym tłumaczy, że dziwne nazwy przelewów mogą mieć realny skutek, który znacząco wykracza poza granice "żartu":

Karpowicz tłumaczy, że w przypadku ubiegania się o kredyt hipoteczny analityk banku może poprosić klienta o wyjaśnienia dotyczące poszczególnych przelewów. Rozmowa na temat tytułów takich, jak "przelew za seks" czy "przelew za inne czynności seksualne" może być poniżająca, ale trudno się bankowi dziwić - wszak nie może on dopuścić do sytuacji, w których zachodzą tam transfery środków z czynności nielegalnych. W takiej sytuacji tłumaczenie jest oczywiście jedno - to żart i tak też można odpowiedzieć np. wtedy, gdy zadzwoni do nas pracownik banku. Konsekwencje głupich tytułów przelewów mogą być jednak znacznie poważniejsze.

Czy bank kontroluje przelewy?

Zakazany tytuł przelewu, czyli taki zawierający odniesienie do czynności nielegalnych, może mieć o wiele poważniejsze konsekwencje, niż rozmowa z analitykiem. Banki analizują przeprowadzone transakcje, aby zapobiegać nadużyciom, a jednym z kryteriów są właśnie tytuły przelewów. Zapytałem rzecznika prasowego banku BNP Paribas o to, czy faktycznie podejrzany brzmiący tytuł przelewu może powodować działania ze strony banku:

Kluczowym w tym wypadku jest słowo "podejrzenie". Oznacza to, że głupi tytuł przelewu (rzekomo śmieszny) może uruchomić w banku procedurę mającą na celu weryfikację, czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa. W ten sposób można całkiem łatwo doprowadzić do zablokowania swoich środków, a także nabawić się sporych nieprzyjemności natury prawnej. Prokuratura zada nam wszak całkiem zasadne pytanie - skoro nie wykonujemy nielegalnych czynności, to dlaczego nazwa przelewu naszego autorstwa sugeruje coś innego?

Czego nie wpisywać w tytule przelewu?

Eksperci i pracownicy banków są zgodni - w tytule przelewu unikajmy stosowania słów podejrzanych i sugerujących nielegalną działalność, jak np. narkotyki, okup czy haracz. Te słowa kluczowe mogą zostać wyszczególnione przez bankowy system, w efekcie czego nasze środki zostaną zablokowane, a my sami będziemy musieli tłumaczyć się organom ścigania i nie tylko.

Najlepiej stosować zwięzłe i konkretne nazwy odnoszące się do pochodzenia pieniędzy, jak "zwrot za zakupy" czy "zwrot za paliwo". To nie wzbudzi podejrzeń i nie sugeruje przedsiębrania nielegalnych czynności, za które można trafić do więzienia.

Czytaj na Antyweb: Dziś jest już wszędzie. Popularne narzędzie zużywa masę prądu

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przelew | bank | finanse | TikTok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy