Rosjanie bez problemu kupią iPhone'y 14. Z przemytu... tfu, importu równoległego
Największa smartfonowa premiera roku, cały świat chce je mieć, a oni nie mogą - tak właśnie większość zachodniego świata wyobrażała sobie sankcje nałożone na Rosję w związku z inwazją na Ukrainę, tymczasem... Kreml znalazł skuteczny sposób ich obejścia, co świetnie widać przy okazji debiutu iPhone’a 14.
Wystarczyło kilka dni, żeby wiele firm z całego świata wyraziło swój sprzeciw wobec inwazji Putina na Ukrainę, nakładając na Rosję dotkliwe sankcje. Jedną z nich było Apple, które najpierw zablokowało możliwość korzystania w tym kraju z usług płatniczych Apple Pay, a następnie wstrzymało sprzedaż swoich produktów, w tym cieszących się ogromną popularnością iPhone’ów, iPadów czy MacBooków. Oczywiście, nie oznaczało to, że produkty z jabłuszkiem w logo automatycznie znikną ze sklepów, które miały przecież zapasy magazynowe, ale po ich wyczerpaniu Rosja miała dotkliwe odczuć braki.
A przynajmniej tak wyglądało to w teorii, bo w rzeczywistości Rosja bardzo szybko znalazła sposób, żeby zaopatrzyć swoje sklepy w "nielegalne" towary, tj. od producentów, którzy zdecydowali się wycofać z kraju. Mowa o tzw. imporcie równoległym, bo parlament Federacji Rosyjskiej przyjął ustawę zwalniającą podmioty importujące dobra z odpowiedzialności za sprowadzanie ich bez zgody właściciela znaku towarowego, do którego normalnie należy decyzja o przeznaczeniu towarów.