Zginął wpadając do silnika kołującego Airbusa A319. Prawda zaskoczyła wszystkich

Śmierć na lotnisku w Teksasie. Jeden z pracowników obsługi lotniska został wessany do silnika samolotu Airbus A319 należącego do linii Delta. Prawda o tym wypadku zaszokowała wszystkich.

Działający silnik odrzutowy samolotu potrafi stanowić ogromne zagrożenie dla ludzi, którzy przechodzą w jego pobliżu na płycie lotniska. Wystarczy, że ktoś znajdzie się zbyt blisko silnika, a siła ciągu wytwarzana przez turbinę może doprowadzić nieszczęścia i śmierci. Taki człowiek może wręcz zostać wessany do wewnątrz silnika - obracające się z ogromnymi prędkościami łopatki turbiny oznaczają pewną śmierć.

Wszystkie lotniska przeprowadzając specjalne szkolenia wśród pracowników, aby pamiętali o zagrożeniu i nigdy nie wchodzili w obszar przed lub bezpośrednio za pracującym silnikiem odrzutowym. Mimo tego takie wypadki zdarzają się na całym świecie.

Reklama

Do tragicznego wydarzenia doszło 23 czerwca na lotnisku San Antonio w Teksasie. Samolot Airbus A319 linii Delta po odbyciu lotu z Los Angeles i szczęśliwym lądowaniu kierował się do jednego z tzw. pasażerskich rękawów przy hali portu lotniczego. 

W pewnym momencie jeden z pracowników obsługi lotniska miał zostać wessany przez silnik Airbusa i poniósł śmierć na miejscu. Ustalono, że ofiarą jest 27-letni David Renner, mieszkaniec San Antonio i pracownik firmy Unifi (zapewniającą obsługę samolotów na lotnisku). Linie Delta natychmiast wydały w tej sprawie oświadczenie.

To nie był przypadek!

Na miejsce wypadku przyjechał ambulans medyczny, który stwierdził śmierć mężczyzny na skutek wielu ran mechanicznych od obracających się łopat turbiny silnika. W tej sprawie rozpoczęło się też śledztwo i okazało się, że przebieg całego wydarzenia był nietypowy. 

Według relacji świadków mężczyzna dobrze wiedział, że znajdowanie się w bezpośrednim pobliżu działającego silnika odrzutowego jest bardzo niebezpieczne. Policja sprawdziła zapis kamer monitoringu i wtedy okazało się, że mężczyzna celowo stanął przed pracującym silnikiem - było to zaplanowane samobójstwo. Mężczyzna leczył się psychiatrycznie i od wielu miesięcy cierpiał na depresje.

Apel do pracowników

Po tragicznym incydencie zarząd lotniska San Antonio w Teksasie wysłał list do wszystkich pracowników z prośbą, aby reagowali na nietypowe zachowania innych osób w ich pobliżu. - Każdy ma prawo do tego, aby w życiu się pogubić i przeżywać trudne chwile związane z depresją. Nie bądźmy nigdy na to obojętni. Czasami wystarczy dobre słowo, aby uratować komuś życie - głosi oświadczenie lotniska San Antonio.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samolot | wypadek | silnik odrzutowy | nie żyje | samobójstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy