Polacy nie przenoszą się do innych sieci

Polacy niechętnie przenoszą się do innych sieci wraz z numerem telefonu. Tymczasem nie jest to większy problem.

Prawie dwuletniego opóźnienia we wprowadzeniu nowej usługi Polska omal nie przypłaciła sprawą karną przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Tymczasem okazuje się, że z nowej możliwości, która rzekomo miała ożywić polski rynek telefonii komórkowej, skorzystała zaledwie garstka klientów.

Kilka lat temu Polacy raczej niechętnie korzystali z możliwość zmiany sieci komórkowej. Zwłaszcza ci, którzy płacili abonamenty. Dlaczego? Powodów było wiele. Jako jeden z najważniejszych eksperci wymieniali konieczność zmiany numeru podczas takiej operacji. Bo wiązało się to z utratą części kontaktów. Gdyby jednak móc zmienić operatora, ale nie numer, sytuacja mogłaby się odwrócić - przewidywali.

Reklama

W unii stracili cierpliwość

Niestety, przedstawiciele sieci komórkowych wychodzili chyba z tego samego założenia i nie pośpieszyli się z wprowadzaniem usługi, która mogła pozbawić ich części klientów. Nie przejmowali się nawet przepisami, które nakazywały Polsce wymóc na operatorach taką możliwość wraz z przystąpieniem naszego kraju do Unii Europejskiej. Zawsze bowiem na drodze do wprowadzenia tej możliwości stał jakiś problem. W 2004 roku - to że polskie prawo przewidywało jedynie taką możliwość dla abonentów sieci stacjonarnych. Potem - brak koncepcji jak rozwiązać to technicznie, a gdy znalazła się już ona - przedłużające się testy. I tak pod koniec 2005 roku urzędnicy Komisji Europejskiej stracili cierpliwość. Oświadczyli, że zastanawiają się nad skierowaniem sprawy przeciwko Polsce. Na szczęście,rozeszło się po kościach, bo 16 stycznia ubiegłego roku pierwsi klienci mogli już to zrobić.

Chętnych tylko garstka

Determinacji UKE w boju o przenoszenie numerów mógłby pozazdrościć niejeden państwowy urząd. Niestety, walka z operatorami po roku działania usługi okazała się przysłowiową burzą w szklance wody. Bo skorzystała z niej zaledwie garstka klientów. Na 35 milionów polskich użytkowników, w zeszłym roku dotychczasowych operatorów komórkowych postanowiło opuścić wraz z numerem telefonu zaledwie około 30 tysięcy.

Spośród dwóch sieci - Orange i Era (bo Plus nie przekazał nam danych) sytuacja gorzej wyglądała w tej drugiej firmie. Bilans ujemny wyniósł 3 tysiące klientów. Z usług Era, Tak- Tak i Heyah zrezygnowało 13 tysięcy osób, a postanowiło skorzystać 10 tysięcy użytkowników. Orange rok zakończył dodatnim bilansem. Do sieci przeniosło się 16 tysięcy klientów, a zrezygnowało z niej 8 tysięcy. I choć Orange lepiej wypadło w konfrontacji, trudno mówić o zdeklasowaniu rywala.

Operatorzy sami sobie winni

Dlaczego Polacy niechętnie zmieniają sieci, zabierając ze sobą numery telefonów i kiedy się to zmieni? - Tak słabego wyniku przenośności numerów na pewno nie upatrywałbym w niewiedzy klientów o takiej możliwości. Operatorzy dość dobrze przekazują informacje o tej usłudze. Nie ma też poważnych skarg na sam proces przenoszenia numeru z sieci do sieci. Problemem jest niewielka liczba samych operatorów podobny system konstruowania taryf. Po prostu klienci decydując się na odejście od jednego operatora mają ograniczony wybór wśród ofert innych. Na dodatek muszą się liczyć z utratą dotychczasowych przywilejów w postaci na przykład tańszych rozmów z kilkoma numerami w jednej sieci - mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Inne wytłumaczenie niezbyt dużej popularnooeci nowej usługi wskazuje Andrzej Piotrowski, dyrektor Instytutu eGospodarki Centrum im. Adama Smitha. - To zachowanie samych operatorów. Owszem, może i informują o możliwość zmiany sieci wraz z numerem, jednak gdy tylko ktoś się zdecyduje na taką operację, napotyka na same trudności. Ja sam odchodząc z Orange do Plusa przez weekend w ogóle nie mogłem korzystać z telefonu. Bo okazało się, że od godziny czternastej w piątek do poniedziałku Plus nie realizuje takich dyspozycji.

Niestety, poinformowano mnie o tym dopiero, gdy w Orange telefon już zamilkł. Jakby tego było jeszcze mało, to w poniedziałek telefon też nie zadziałał. Tym razem okazało się, że z niezrozumiałych dla mnie powodów billingowych Plus nie może aktywować telefonu w południe tylko dopiero o północy z poniedziałku na wtorek. Takie zachowanie na pewno nie przekonuje do nowej usługi.

Przemysław Ziółek

Twoja Komórka
Dowiedz się więcej na temat: Plus | Orange
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy