Serwis iFixit zajmuje się m.in. przygotowywaniem ilustrowanych poradników dotyczących naprawy urządzeń mobilnych oraz ocenianiem łatwości ich serwisowania. Tym razem portal wziął na warsztat model HTC One, który jako pierwszy w historii otrzymał najniższą z możliwych ocen, co oznacza, że jego naprawienie niemal graniczy z cudem.
HTC One może się poszczycić obudową wykonaną z jednego kawałka aluminium. Dzięki temu jest solidna, wytrzymała i po prostu wygląda na produkt klasy premium - w przeciwieństwie do plastikowej konkurencji. Takie rozwiązanie ma również kilka minusów. Przede wszystkim do samego zdjęcia obudowy potrzebny jest cały arsenał przyssawek, opalarek, podgrzewaczy, śrubokrętów i otwieraków serwisowych. Co gorsza, posiadanie tego typu narzędzi nie rozwiązuje problemów. Specjaliści z iFixit oceniają, że już zdjęcie tylnej pokrywy bez jej uszkodzenia jest praktycznie niewykonalne.
Naturalnie zaznaczają oni, że demontażu urządzenia dokonali za pomocą tradycyjnych narzędzi serwisowych, a firma HTC zapewne udostępni autoryzowanym serwisom własne narzędzia, jednak w ich ocenie wszystkie podzespoły są ze sobą spasowane w taki sposób, że ryzyko przypadkowych uszkodzeń jest ogromne.
Na wyjątkowo niską ocenę wpłynął fakt, że do wymiany wyświetlacza potrzebne jest rozebranie na części pierwsze całego telefonu, a to wiąże się z “odrywaniem" od siebie idealnie dopasowanych komponentów - niejednokrotnie spojonych delikatną pianką lub miedziowymi płytkami. Z kolei bateria została niefortunnie umiejscowiona tuż pod płytą główną, co w znacznym stopniu utrudnia jej wymianę. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że akurat ekran i bateria to komponenty najczęściej wymieniane w przypadku smartfonów.
Nie wszystkie te wady można tłumaczyć solidną aluminiową konstrukcją. Dla porównania świetnie wykonany iPhone 5, zamknięty w podobnej aluminiowej obudowie został oceniony aż na 7 z 10 punktów.
W całej sprawie można się doszukać jednego pozytywu - mówi się, że naprawa modelu HTC One jest tak skomplikowana, że większość przypadków serwisowania zakończy się po prostu wymianą modelu na nowy. Gorzej jednak, gdy ktoś przykładowo uszkodzi telefon z własnej winy, a jego gwarancja zostanie anulowana. Poza tym nawet z najmniejszą usterką trzeba będzie udać się do autoryzowanego serwisu.
Miron Nurski