Test iPhone 11 Pro

iPhone 11 Pro /AFP
Reklama

iPhone 11 Pro, czyli mocno hejtowany, a jednocześnie najbardziej pożądany smartfon świata. Czy wciąż drzemie w nim magia Apple? Odpowiedź poznacie w poniższym teście. Sprzęt jest dostępny w Polsce m.in. dzięki sklepowi X-Kom.

Nie ma innych tak mocno wyczekiwanych co roku smartfonów, jak nowe iPhone'y. Mimo że konferencje Tima Cooka nie budzą już tylu emocji, co te prowadzone prze Steve’a Jobsa, a szczegóły prezentowanych smartfonów wyciekają zazwyczaj przed premierą, to logo nadgryzionego jabłka nadal elektryzuje. Tegoroczne flagowce giganta z Cupertino wyszły w trzech wariantach. Mamy iPhone 11, iPhone 11 Pro i iPhone 11 Pro Max, przy czym dwa ostatnie różnią się tylko wielkością ekranu. Zgodnie z założeniem, tym "właściwym", flagowym modelem jest iPhone 11 Pro, którego miałem okazję przetestować. Czy warto w niego zainwestować ponad 5000 zł? Nadmienię tylko, że test piszę z perspektywy użytkownika iPhone’a X, bo takim też na co dzień jestem.

Reklama

Wygląd i jakość wykonania

iPhone 11 jest bardzo podobny do modeli X i Xs, ale tylko z przodu. Przód urządzenia niemal w całości zajmuje ekran, a ramki są wąskie. Nie zabrakło także charakterystycznego notcha, który nie zmniejszył się względem poprzedników. Takie rozwiązanie ma sens, bo znalazło się tu miejsce dla szeregu czujników. Wymiary iPhone 11 wynoszą 144 na 71,4 mm przy grubości 8,1 mm. Masa smartfona to 188 gramów - to o 11 gramów więcej niż masa modelu Xs.

Tył iPhone 11 jest inny niż w modelach X/Xs z kilku powodów. Najbardziej oczywisty to aparat główny składający się z trzech obiektywów, które nie są umieszczone w rządku (jak miało to miejsce w poprzednich iteracjach), a strukturze przypominającej kwadrat z obłymi krawędziami. Czy komuś się to podoba, czy nie, pozostaje kwestią indywidualną. Osobiście nie jestem fanem takiego rozwiązania, choć prawdopodobnie jest to kwestia przyzwyczajenia.

Samo logo Apple zostało umieszczone nieco niżej względem obiektywów i znajduje się teraz praktycznie w centralnym punkcie obudowy. Jego krawędzie mają specyficzną fakturę, przez co jabłko sprawia wrażenie jakby było w 3D. Bardzo dobrze to wygląda. Najważniejszą nowością w stosunku do poprzedników jest jednak użyty materiał. Nadal znajdziemy tu szkło, które może pęknąć, ale tył iPhone'a 11 Pro w dotyku przypomina aluminium. Jest matowy i nie zbiera odcisków palców. Moim zdaniem jest to najładniejszy i najlepszy pod kątem zachowania estetyki iPhone od lat.

Nowy iPhone świetnie leży w dłoni. Jest bardzo zgrabny i kontaktowy. Używając go mamy poczucie, że korzystamy ze sprzętu z półki premium, a nie z zabawką. Pod względem jakości wykonania, nie ma się czego przyczepić. Spasowanie materiałów jest wzorowe, ale u Apple to już standard. Obudowa w została wykonana ze szkła, a całość spina metalowa rama. Warto odnotować, że krawędź między ekranem a obudową urządzenia jest jakby ostrzejsza niż w ubiegłorocznych modelach. Da się wyczuć to pod palcami, choć raczej nikt się nie skaleczy.

Ekran

iPhone 11 Pro został wyposażony w 5,8-calowy ekran Super Retina XDR. Nazwa długa i skomplikowana, ale tak naprawdę oznacza panel OLED Multi-Touch pracujący w rozdzielczości 2436 na 1125 pikseli przy 458 pikselach na cal. Kontrast panelu wynosi 2 000 000:1. Ekran obsługuje technologię True Tone i Haptic Touch, a ponadto został pokryty powłoką oleofobową, przez co jest odporny na odciski palców. Faktycznie tak jest, bo smugi nie gromadzą się na iPhonie 11 Pro często, przez co ekranu nie trzeba czyścić regularnie.

Nie będzie chyba tajemnicą, gdy napiszę, że ekran zastosowany w iPhonie 11 Pro jest najlepszym w historii Apple. Odwzorowanie kolorów jest wzorowe, kontrast znakomity, a maksymalna jasność 800 nitów pozwala na bezproblemową czytelność w pełnym Słońcu. Czy są znaczące różnice w porównaniu do modelu X/Xs? Na pewno, ale zwykły użytkownik w codziennych czynnościach ich nie doświadczy. Odkąd firma Tima Cooka zdecydowała się na panele OLED, jakość obrazu znacząco wystrzeliła w kosmos.

Warto wspomnieć także o technologii Face ID, czyli możliwości odblokowania smartfona za pomocą skanu twarzy. Trzeba przyznać, że działa ona fenomenalnie. Nie ma co się dziwić, że gigant z Cupertino nie chciał iść ścieżką czytnika linii papilarnych wbudowanych w ekran, bo ich rozwiązanie sprawdza się znakomicie. Już w iPhone X technologia Face ID działała zadowalająco, ale to, jak zasuwa w iPhone 11 Pro, przekracza najśmielsze oczekiwania. Oczywiście, nadal zdarzy się, że telefon podłożony pod specyficznym kątem nie odblokuje się, podobnie zresztą gdy np. ziewamy czy zasłaniamy twarz poduszką po przebudzeniu rano. W większości sytuacji Face ID sprawuje się jednak znakomicie, a w porównaniu do modelu X przeskok jest zauważalny.

Aparaty

Możliwości fotograficzne iPhone'ów są z roku na rok coraz większe. Głosy użytkowników z całego świata zostały wysłuchane, bo w modelu 11 Pro wreszcie mamy trzy obiektywy. Wszystkie trzy mają rozdzielczość 12 MPix. Na tercet składa się obiektyw ultraszerokokątny (przysłona f/2,4 i pole widzenia 120o), szerokokątny (przysłona f/1,8) oraz teleobiektyw (przysłona f/2,0). 

Teleobiektyw umożliwia 2-krotny zoom optyczny i 10-krotny zoom cyfrowy. Taki zestaw sprawia, że iPhone 11 Pro to prawdziwy raj dla miłośników fotografii.

Jakość zdjęć wykonywanych każdym z obiektywów, niezależnie od warunków oświetleniowych, jest bardzo dobra. Tym razem także zdjęć nocnych, bo iPhone 11 Pro ma wbudowany automatyczny tryb nocny. Nie da się go włączyć/wyłączyć według własnych upodobań, przez co czasami efekt finalny zdjęcia nie jest taki, jakiego byśmy oczekiwali. 

Robienie zdjęć nocnych iPhonem 11 Pro zazwyczaj jednak kończy się happy endem.

Z drobnych szczegółów należy wspomnieć, że robienie zdjęć w trybie Live Photo nie jest możliwe w słabym oświetleniu (czyli choćby w trybie nocnym), a ponadto brak trybu profesjonalnego. A przecież wydawałoby się, że "Pro" w nazwie smartfona zobowiązuje.

Owszem, zobowiązuje, ale według filozofii Apple. Za "Pro" należy uznać obecność dodatkowego obiektywu ultraszerokokątnego, którego nie było ani w modelach X, Xs, ani nie ma w "standardowym" iPhonie 11. Wykonane przy jego użyciu zdjęcia są bardzo dobrej jakości i pozwalają znacznie poszerzyć pole widzenia, chociaż nie unikniemy tu efektu "rybiego oka". Jeżeli ktoś tego nie lubi, to do fotografowania powinien używać standardowego obiektywu szerokokątnego.

Z przodu znajdziemy aparat 12 MPix o przysłonie f/2,2, który robi bardzo ładne selfie. Tryb portretowy jest jeszcze lepszy niż w poprzednich generacjach iPhone'ów, nawet w niekorzystnych warunkach oświetleniowych.

Co do wideo, to mamy tu podobne możliwości, co w modelach X/Xs. Smartfon bez problemu nagra materiał w 4K z bardzo dobrą stabilizacją. Szkoda jednak, że podczas nagrywania wideo nie ma możliwości przełączania się między obiektywami. Przyjemną nowością jest natomiast możliwość nagrywania filmu dłuższym przytrzymaniem przycisku migawki na ekranie, nawet w trybie fotograficznym.

System, wydajność i bateria

Testowany przeze mnie iPhone 11 Pro działał pod kontrolą systemu iOS 13.1.2. Po raz pierwszy w historii Apple aktualizacje systemowe wyszły w zaledwie kilka dni po sobie. Było to konsekwencją niezbyt stabilnej pracy wielu iPhonów na systemie iOS 13. Mimo iż internet jest pełen doniesień o wyłączających i zawieszających się aplikacjach, to podczas testu 11 Pro osobiście ich nie doświadczyłem. Może to kwestia szczęścia, a może faktu, że "problemów" realnie nie było tak dużo, jak niektórzy kreowali.

W porównaniu do iPhone'a X (także zaktualizowanego do iOS 13.1.2), iPhone 11 Pro działa jak błyskawica. Aplikacje uruchamiają się szybciej, interfejs jest płynniejszy, a sam komfort użytkowania dużo większy. Prawda jest jednak taka, że gdybym nie porównywał szybkości działania obu systemów dzień po dniu, to różnicy prawdopodobnie był nie doświadczył. Największy progres jest w przypadku responsywności Face ID.

iPhone 11 Pro działa idealnie. Wszystko sprawdza się tu jak idealnie naoliwiona maszyna. Jest to konsekwencją dobrze zoptymalizowanych podzespołów. Na pokładzie znajdziemy procesor A13 Bionic wspierany przez 4 GB pamięci RAM. Mimo iż androidowa konkurencja obiecuje "pod maską" dużo więcej, to w praktyce wcale więcej nie daje. iPhone 11 Pro w teście AnTuTu wyciągnął 448 820 punktów, podczas gdy testowany niedawno Galaxy Note10+ zdobył 352 024 punkty, a Huawei P30 Pro "zaledwie" 292 398 punktów.

Warto jednak odnotować, że obudowa iPhone'a 11 Pro pracującego pod obciążeniem dość mocno się nagrzewa. Doświadczyłem tego zarówno podczas testu benchmarku, jak i podczas grania w grę. Wcale nie musi być to jakiś bardzo wymagający tytuł, wystarczy zwykły Football Manager.

Testowany przez mnie model był wyposażony w 64 GB pamięci wewnętrznej. Dla wielu osób taka pojemność może być nie do zaakceptowania, ze względu na brak slotu na kartę microSD. Jeżeli jednak przechowujecie zdjęcia w iCloud, nie gracie namiętnie w gry, a na iPhone'a głównie ściągacie muzykę ze Spotify czy odcinki seriali z Netfliksa, to ta pojemność wystarczy. Szkopuł polega na tym, że trzeba nauczyć się z nią żyć. I da się. Na co dzień jestem użytkownikiem iPhone'a X w wersji 64-gigabajtowej, więc przesiadka na model 11 Pro z taką samą pojemność nie zdziwiła mnie. Jeżeli jednak ktoś nie chce myśleć o wszystkich tych uciekających gigabajtach, to powinien zdecydować się na wersję 256 GB.

iPhone 11 Pro może pochwalić się spektakularnym czasem pracy na baterii. Działa realnie 4 godziny dłużej od modelu Xs i aż 6 godzin dłużej od iPhone'a X. To bardzo dobry wynik, który sprawia, że smartfona nie trzeba podłączać do zasilania codziennie. Niejednokrotnie udaje mi się tak zarządzać czasem pracy, że iPhone'a 11 Pro ładuję co drugi dzień. Do zestawu wreszcie dołączono ładowarkę 18W, więc zapełnienie ogniwa do 100 proc. zajmuje niecałe 1,5 godziny. Zaledwie 30 minut potrzebujemy, by naładować iPhone’a w połowie.

Podsumowanie

Cena iPhone 11 Pro 64 GB w sklepie X-Kom wynosi 5199 zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: iPhone | iOS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy