Rynek tabletów raczkuje

Mike Abramsky opracował ciekawy dokument, z którego możemy dowiedzieć się co nieco nawet o przyszłości (widzianej oczami wspomnianego analityka). Ale zanim spojrzymy w przyszłość, warto cofnąć się do 2010 roku, kiedy to na rynku pojawił się pierwszy tablet internetowy z prawdziwego zdarzenia. Tutaj zapewne stwierdzicie, że iPad nie był pierwszym tabletem internetowym na rynku... Ja się z tym oczywiście zgodzę, ale to właśnie iPad zapoczątkował erę, w której te urządzenia stały się popularne.

Z opublikowanego raportu wynika, że tylko 0,3 proc. ludzi na świecie posiada tablet internetowy (stan na końcówkę 2010 roku). Dlaczego tak mało osób przekonało się do tego typu urządzeń? Myślę, że znaczna część z nich po prostu nie widzi zastosowania tabletu.

Tak na dobrą sprawę można by stwierdzić, że tablet to kolejny niepotrzebny gadżet elektroniczny. Jeśli ktoś ma netbooka i smartfona, to tablet niekoniecznie musi być w centrum jego zainteresowań. To, co można zrobić na tablecie, można z powodzeniem wykonać także na wspomnianych urządzeniach (z przewagą netbooka - tu dochodzi wygodniejsze pisanie na klawiaturze). Trzeba jednak zauważyć, że w niektórych sytuacjach tablet wydaje się być idealnym sprzętem.

Kolejna sprawa - większe grono ludzi nie przekona się do tabletów, jeśli one nie stanieją. Po co mamy wydawać po dwa czy trzy tysiące na urządzenia, które w gruncie rzeczy są nam niepotrzebne (patrz poprzedni akapit). Można jednak mieć nadzieję, że rynek tabletów rozwinie się w szybkim tempie (podobnie jak smartfony) i już niebawem zobaczymy w sprzedaży urządzenia o ciekawych parametrach technicznych, ale też stosunkowo niskiej cenie.

Wróćmy jednak do raportu. Abramsky przewiduje w nim, że do 2014 roku urządzenia z Androidem prześcigną Apple. Wierzy, że Android będzie miał wtedy 40-procentowy udział w rynku, z kolei Apple przypadnie 34 proc., Microsoftowi - 13 proc., BlackBerry - 8 proc., a WebOS - 5 proc.

99,7 proc. osób na ziemi nie posiada tabletu internetowego - warto zapamiętać tę liczbę. Chętnie porównam ją ze stanem na końcówkę roku 2011 - jestem bardzo ciekawa jak bardzo się ona zmniejszy... Jak myślicie?