Ponure miejsce ubeckich kaźni
Wronki większości z nas kojarzą się z klubem piłkarskim i fabryką produkującą sprzęt AGD. Ale tuż po wojnie to miejsce okryte było złą sławą - to do więzienia we Wronkach trafiali członkowie niepodległościowego podziemia. Wielu z nich tego zesłania nie przeżyło...
Więzienie we Wronkach zbudowali Prusacy pod koniec okresu zaborów. Zaczęto je wznosić w 1899 r., rozpoczęło działalność pięć lat później. Projektanci wzorowali się na amerykańskich zakładach karnych, uchodzących wówczas za nowoczesne. Główny pawilon postawiono na planie krzyża; od centralnej klatki schodowej odchodzą cztery skrzydła, mieszczące cele - standardowe, po ok. 8 metrów kw. oraz dyscyplinarne (izolacyjne) po ok. 4 m kw. powierzchni. W sumie 540 cel.
Obiekt przeznaczono dla skazanych na wieloletnie wyroki pozbawienia wolności. Projektantom zależało, aby więźniowie odbywali karę w samotności. Widzieli w tym najskuteczniejszy sposób na ich resocjalizację oraz odstraszający przykład dla potencjalnych przestępców. Wronki szybko zyskały status centralnego więzienia i stanowiły ważne ogniwo w pruskim systemie penitencjarnym.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1921 r. Wronki włączono do systemu więziennictwa odrodzonego państwa. Już wtedy zakwalifikowano go jako "więzienie ciężkie"; panowała w nim surowa dyscyplina. Zamykano tu szczególnie niebezpiecznych recydywistów i ludzi skazywanych za przestępstwa polityczne, głównie komunistów (w latach 30. siedziało ich tu około 500).
Po wrześniu 1939 r. Wielkopolskę włączono do III Rzeszy. Więzienie okupanci przekształcili w narzędzie represji wobec Polaków. W latach 1939-1945 przewinęło się przez Wronki ponad 28 tysięcy osób. Przy ulicy Ratuszowej wzniesiono pomnik upamiętniający 792 ludzi, zakatowanych przez hitlerowców. Wielu polskich patriotów wysłano stąd do obozów koncentracyjnych.
Jednak szczególne ponurą sławę Wronki zyskały po wojnie. Już w marcu 1945 r. trafił tu pierwszy transport żołnierzy AK, notabene kobiet. Od tej pory pochwyceni przez NKWD i UB członkowie niepodległościowego podziemia trafiali do wielkopolskiego więzienia regularnie, w grupach liczących kilkaset osób, przywożeni ze wszystkich regionów Polski. Obiekt znalazł się pod zarządem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Dla stalinowskiej bezpieki wrogiem był nie tylko człowiek, który z bronią w ręku przeciwstawiał się narzuconej przez Sowietów władzy, ale także i ten, który nie popierał nowych porządków. Więzienni nadzorcy mieli zatem pełne ręce roboty...W tym okresie więźniowie polityczni byli poddawani okrutnym represjom. Zamykano ich skrępowanych w karcerach, zakuwano w łańcuchy, kopano i bito pałkami. Stosowano "wodne tortury", np. oblewając osadzonego wodą i bijąc go mokrymi sznurami. Potem skatowany człowiek godzinami leżał w kałuży na betonowej podłodze. Funkcjonował wtedy tzw. dział specjalny, komórka UB, która zajmowała się eksterminacją wybranych więźniów, kaptowała konfidentów, organizowała egzekucje. Mordowano w sposób opracowany wcześniej przez NKWD w Katyniu: w podziemnej celi, strzałem w tył głowy.
Więźniów politycznych traktowano gorzej niż pospolitych kryminalistów. Nie mieli prawa do pracy, do uczenia się czy uczestniczenia w zajęciach w świetlicy. Wielu ludzi tego nie wytrzymywało. Ciężkie warunki przyczyniły się do zapadania osadzonych na rozmaite choroby psychiczne, odnotowano kilka samobójstw. Do jesieni 1956 r. - kiedy Wronki przekształcono w zakład karny dla pospolitych kryminalistów-recydywistów - przewinęło się przez więzienie ok. 15.500 osób, z których co najmniej 240 zmarło.
Przebywało tu wielu słynnych ludzi, np. Róża Luksemburg, Stanisław Skalski, as lotnictwa wsławiony w czasie Bitwy o Anglię, Wiesław Chrzanowski (działacz opozycyjny i późniejszy marszałek sejmu III RP) oraz Jacek Kuroń. Więźniowie polityczni wrócili do Wronek w okresie stanu wojennego - internowano tu wielu działaczy zdelegalizowanej Solidarności.
W roku 1958 utworzono przy zakładzie karnym odlewnię i wytwórnię kuchenek gazowych, późniejszą "Amikę", która stała się jednym z głównych producentów sprzętu AGD, liczącym się na rynku wielu krajów Europy. Tym sposobem Wronki nie kojarzą się wyłącznie z więzieniem o ponurej przeszłości.
Jacek Inglot