Dlaczego ludzie nie lubią Apple?

Koncern spod znaku nadgryzionego jabłka zyskał przez lata ogromną rzeszę fanatycznych zwolenników, lecz grupa tych, którzy produktów z Cupertino nie cierpią, wciąż rośnie. Skąd się biorą przeciwnicy Apple i jakie są ich główne zarzuty?

Złośliwi twierdzą, że ostatnim przełomowym urządzeniem amerykańskiej korporacji był pierwszy komputer osobisty złożony w garażu przez Steve'a Jobsa i Steve'a Wozniaka. I że Apple technologiczne braki swoich urządzeń przekuwa w sukcesy, kiedy tylko wypuszcza nowy model, który już tych braków nie ma, jednocześnie wciąż pozostając w tyle za konkurencją.

Te dyskusje rozgorzały na nowo z okazji premiery nowego iPada. No właśnie, nie iPada 3, bo firma z Cupertino podkreśla, że ich urządzenie nazywa się właśnie "nowy iPad". I tu znów do akcji wkraczają złośliwi, którzy argumentują, że tabletowi brakuje "trójki" głównie z tego powodu, że zmiana w stosunku do jego drugiej odsłony jest niemalże niewidoczna dla użytkownika gołym okiem. I kluczowe jest tutaj słowo "okiem". Jednym z największych atutów nowego iPada ma być wyświetlacz Retina Display o rozdzielczości 2048x1536 pikseli.

Reklama

Już pojawiły się opinie dziennikarzy przekonanych, że to nowa jakość w obsłudze urządzenia, inni jednocześnie wskazują na to, że taka zmiana nie ma większego wpływu na komfort czytania, jako że to, co oferuje Retina i tak przekracza możliwości ludzkiego oka, a wszystko to jest zwykłym chwytem marketingowym.

Kolejnym przełomem miał być czterordzeniowy układ, ale to już z kolei widzieliśmy w już dostępnym Asusie Eee Pad Transformer Prime. Oprócz tego "nowy iPad" jest grubszy o milimetr od poprzedniego i ma większy otwór na kamerkę pięć megapikseli z iPhone'a. To tylko utwierdza niechętnych Apple, że podobnym skokiem technologicznym było rozpoczęcie produkcji komputerów osobistych z kolorowymi obudowami.

Apple oszukuje ludzi

Co w zasadzie nawiązuje nieco do punktu poprzedniego. Nie da się ukryć, że Apple osiągnęło swoiste mistrzostwo w marketingu, przekonując miliony osób na całym świecie, że oferuje najlepsze produkty w swojej branży, a setki tysięcy, że bez produktów tych praktycznie nie da się żyć.

Każda zmiana, choćby i chodziło o powiększenie wyświetlacza o pół cala, jest przez dział marketingowy Jabłka nazywana "technologiczną rewolucją", co zgodne z prawdą jest mniej więcej tak samo, jak informacje podawane przez fikcyjne Radio Erewań. Zdaniem niektórych, Apple żeruje na laikach, wciskając im przepłacony produkt.

Fanboje są wszędzie

Żadna też chyba ze światowych korporacji nie dorobiła się tak szerokiej rzeszy wyznawców. Fani Apple są zakochani na zabój we wszystkim co tylko opuści taśmy produkcyjne tej firmy. Nie przeszkadza im to, że psują im się wyświetlacze w iMacach, czy że trzeba w nich wymieniać dyski, nie przeszkadzają im inne drobne usterki czy brak niektórych aplikacji. Oni i tak wierzą, że tylko Apple jest w stanie wprowadzić technologiczny świat na właściwą drogę.

Dyskusje z nimi nie mają zatem większego sensu, a jako że fanatyków rozumieją, akceptują i lubią fanatycy tylko tej samej opcji, nie ma się co dziwić, że grono tych, którzy amerykańskiego koncernu nie cierpią, rośnie w siłę z każdym dniem.

Przekora über alles

To dość powszechna cecha, a w przypadku Polaków dodatkowo jedna z tych, które konstytuują nasz narodowy charakter. Jeśli wszyscy krzyczą, że coś jest wspaniałe, najlepsze i w ogóle cudowne, zawsze znajdzie się spora grupa osób przekonujących, że to, co dobre skończyło się już dawno czy też, że po prostu produkt jest kiepski.

Wracając jeszcze raz do premiery iPada 3... Przepraszam, nowego iPada, sam ton recenzji musiał już uruchamiać wewnętrzny sprzeciw wielu osób. "Nie trzeba mówić, iż ekran urządzenia jest absolutnie oszałamiający", "Nie ma wątpliwości, że oto jest tablet, w którego przypadku czuć, że jest to produkt wart 500 dolarów. Jakość wylewa się tu na całej jego powierzchni, a urządzenie jest rozkoszne w użyciu", "Urządzenie poza tym jest z grubsza takie samo. Czekałeś na redesign? To się w końcu stanie. Nie bądź chciwy".

Mesjanistyczny ton tych tekstów sprawiał, że wielu czytających te słowa aż zieleniało na twarzach.

Daniel Kot

Źródło informacji

gizmodo.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy