Co nam ułatwi życie w 2008 roku?

Koniec świata i inne makabryczne wydarzenia? Nie! Rok 2008, dzięki ułatwieniom gwarantowanym przez technologie, może przynieść jedynie dobre rzeczy.

Dokładnie 16 grudnia minęła 60. rocznica wynalezienia tranzystorów - cegiełek, z których zbudowany jest dzisiejszy cyfrowy świat. Gdyby nie tranzystory, nie można by napisać, ani przeczytać tego artykułu. Co więcej, cały technologiczny rozwój ludzkości stanąłby pod znakiem zapytania.

Kiedy 19 kwietnia 1965 czasopismo "Electronics Magazine" opublikowało artykuł Gordona Moore'a (współzałożyciela firmy Intel), w którym sformułował on legendarną prognozę dotyczącą branży półprzewodnikowej, nikt nie marzył o komórkach lub internecie. Jednak tak zwane prawo Moore'a stwierdzało, że liczba tranzystorów w układzie będzie podwajać się co 2 lata, dzięki czemu dojdziemy do szerokiego rozpowszechnienia się technologii na całym świecie.

Reklama

Moore okazał się wizjonerem i optymistą. Jednak nawet on nie mógł przewidzieć, jak bardzo przez ostatnie lata nowe rozwiązania w komunikacji i elektronice zrewolucjonizują nasze życie. Obecnie, stojąc na progu 2008 roku, warto być wizjonerem, a przynajmniej optymistą. Jeden wniosek jest jednak nieunikniony - będzie lepiej!

Idzie nowe!

Ciągle narzekamy oraz przestrzegamy przed tym, co może nam zagrozić w 2008 roku oraz latach następnych. Niebezpieczeństw nigdy nie zabraknie, ale skupmy się na chwilę na tym, co będzie - albo może być - lepsze. Wszystko za sprawą ułatwionej komunikacji i wymiany informacji. Odrobinę optymizmu w naszym życiu nigdy nie zaszkodzi.

Internet jak woda

Nie tylko plemiona Amazonii dostaną darmowy internet. W Nowym Sączu rodzi się pionierski projekt, który ma zapewnić bezpłatny dostęp do internetu wszystkim mieszkańcom tego miasta. Sądeccy radni przeznaczyli w przyszłorocznym budżecie 1,7 mln zł na wdrożenie opisywanego planu. Jeśli pierwotne założenia spełnią się, system powinien ruszyć w pierwszej połowie 2008 roku.

Sieć za darmo będzie początkowo pracowała z prędkością 128 kB/s, czyli wolno jak na dzisiejsze standardy. Z czasem ma być lepiej. Co ciekawe, winą za taką opcję szybkości odbioru danych należy obarczyć Unię Europejską - dyrektywy UE nie zezwalają na finansowanie szybszego transferu ze środków publicznych. O ile bezpłatny internet to dobra rzecz, tak podział osób, które go dostaną na kategorie już nie.

Na pewno na darmową sieć mogą liczyć przyszli internauci w centrum Nowego Sącza. Mieszkający na obrzeżach miasta mają już najwyraźniej charakter drugorzędny - bezpłatny internet przyjdzie do nich (jeśli w ogóle) dopiero po realizacji projektu w centrum. Dodatkowo wszyscy marzący o wyższym transferze będą musieli za niego zapłacić.

Mimo wszystko nowosądecka inicjatywa, wraz jej podobnymi, pokazuje, że dostęp do internetu jest obecnie tak samo ważny jak prąd, gaz, a kto wie - może nawet i woda (to oczywiście żart - przyp. autora). W 2008 roku konkurujące ze sobą firmy powinny zaoferować klientom niedrogi, niezawodny i szybki dostęp do internetu. Czasy, kiedy za 128 kB/s transferu w neostradzie płaciło się około 70 zł minęły bezpowrotnie. W 2008 roku będzie tylko lepiej.

Komórka zamiast bankomatu

Sieć Orange i Era już współpracują nad systemem umożliwiającym płacenie przy pomocy telefonu. Co w tym nowego? Otóż mówimy tutaj o tzw. bezstykowej płatności, czyli przelewach bez konieczności podawania numeru PIN. Jest to rozwiązanie niczym z filmów science-fiction - komórka funkcjonuje podobnie jak karta kredytowa, umożliwiając nam zakup praktycznie dowolnego produktu - począwszy od pralki, a na puszcze napoju z automatu kończąc. Jeśli pozostałe sieci zgodzą się na takie rozwiązanie, nasze życie stanie się odrobinę prostsze, a w portfelach będziemy nosić znacznie mniej "miedziaków".

Oczywiście, aby pomysł zadziałał, konieczna jest współpraca wszystkich sieci. Według informacji "Gazety Wyborczej", 19 grudnia czterej operatorzy podpiszą umowę dotyczącą współpracy w sprawie płatności przez telefon.

Dodatkowym aspektem całej kwestii jest bezpieczeństwo. Wcześniej martwiliśmy się, że ktoś nam może ukraść komórkę. Teraz przyjdzie nam się bać, że zamiast dzwonienia na nasz koszt, złodziej jeszcze kupi sobie samochód. Wszystko jest jednak do rozwiązania.

Życie z laptopem w kieszeni

Skoro przy telefonach i mobilnym życiu. Miniaturyzacja (oraz - co tu się dużo mówić - moda) sprawiła, że ponad 50 procent sprzedawanych w Polsce komputerów to notebooki. Do tego dochodzą multimedialne telefony wyposażone w przeglądarkę internetową oraz klienta poczty. "I co z tego? - mogą zapytać niektórzy.

Telefon z funkcjami internetowymi można traktować na dwa sposoby - jak smycz, która wiecznie sprawia, że nie możemy uciec od naszego szefa/współpracownika/żony/męża (niewłaściwe skreślić). Jest jednak i druga szkoła. Otóż telefon z siecią oznacza, że możemy załatwić wiele spraw na odległość, bez konieczności ślęczenia w biurze. Odebranie jakiegoś ważnego maila lub pliku nie wiąże się z powrotem do domu lub pracy, aby podpiąć się do sieci. Ile razy marzyliście "Gdybym tylko mógł na 5 minut mieć internet?". W 2008 roku będzie to możliwe.

Także notebook z Wi-Fi albo dostępem do internetu na bazie technologii 3G może okazać się ratunkiem w krytycznych sytuacjach, albo narzędziem komunikacji z rodziną, albo po prostu doskonałą metodą na spędzenie wolnego czasu. Zresztą internet w komórce lub notebooku stanie się solą w oku naszych rodzimych operatorów (zagranicznych również). Opcja rozliczania się za każdy wysłany kB nie ma prawa bytu w 2008 roku. Już dzisiaj myśli się o przygotowaniu czegoś na wzór abonamentu, dzięki któremu klient mógłby korzystać z sieci ile dusza zapragnie. Jak łatwo się domyślić, takie rozwiązanie nie jest na rękę samym operatorom, którzy poprzez zastosowanie komunikatorów internetowych oraz telefonii internetowej stracą miliardy na rozmowach.

Jednak postępu nie da się zatrzymać. Coraz więcej telefonów, a nawet i odtwarzaczy multimedialnych, ma wbudowaną kartę Wi-Fi, umożliwiając nam połączenie się z siecią bez pomocy 3G. Daje to szansę na obejście opłat narzucanych przez operatorów. Jeśli nie chcą być oni w pełni stratni - muszą iść klientowi w 2008 roku na rękę.

Gdzie ta rewolucja?

Przeciętnego użytkownika nie interesuje, jaki tranzystor znajduje się w używanym przez niego urządzeniu. Nie ma także znaczenia, czy na pokładzie umieszczono jakąś rewolucyjną technologię. Gadżet ma po prostu sprawnie działać, spełniając swoje funkcje. Jednym z najlepszych manifestacji tej tezy jest komunikacja i wymiana informacji, chyba najważniejsze z oferowanych przez nowe technologie rozwiązań. To one zmieniły sposób, w jaki pracuje i porozumiewa się człowiek. To one także nadal będą zmieniać nasze życie. A rok 2008 będzie tego najlepszym przykładem. Warto pozostać więc optymistą. Nawet jeśli jest to tak trudne dla Polaka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: technologie | moore | telefon | rok 2008 | Internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy