9 telefonów na sekundę - z wizytą w Nokii

- Pracuję tutaj od 22 lat. Miałem szansę zobaczyć wszystkie fabryki Nokii na świecie - Jarmo Heinonen, dyrektor placówki Nokii w Salo, nie różni się wyglądem od stereotypowego Fina. Był on jednak naocznym świadkiem narodzin telefonów komórkowych oraz awansu mało znanej firmy z Finlandii do jednej z najpopularniejszych marek we współczesnym biznesie. - No dobrze, nie byłem w naszej fabryce w Ameryce Południowej. Podróż zajęłaby zbyt dużo czasu - dodaje ze szczerym uśmiechem na twarzy.

Heinonen rzeczywiście miał co zwiedzać - Nokia posiada 11 centrów badawczo-rozwojowych w każdym zakątku świata. Do tego dochodzi 8 fabryk, m.in. w Niemczech, na Węgrzech, w Chinach, Indiach, a także dopiero co powstająca placówka w Rumunii. Jak twierdzi Heinonen, każda fabryka wygląda tak samo, chociaż nie da się ukryć, że to właśnie Salo jest sercem operacji Nokii.

Reklama

Prawie jak adidasy

Niewiele osób wie, że nazwa Nokia pochodzi od miasta, w którym otwarto fabrykę masy papierniczej - to właśnie galanteria papiernicza była pierwszą branżą dzisiejszego potentata telefonów komórkowych. Nokii, jaką znamy dzisiaj, początek dała dopiero fuzja z firmami zajmującymi się galanterią gumową oraz produkcją kabli używanych do telekomunikacji. Miało to miejsce w roku 1967.

Po upadku ZSRR, Finlandia, opierająca swój handel w znacznej mierze na eksporcie do Kraju Rad, musiała przerzucić się na zachodnie rynki. Nokia przed 1991 rokiem produkowała praktycznie wszystko: telewizory, radia, gumiaki, a nawet papier toaletowy. Oblicze Nokii zmienił Jorma Ollila szef firmy, który w latach 90. sprzedał wszystkie oddziały, za wyjątkiem segmentu zajmującego się telekomunikacją. Ten odważny krok przyniósł same korzyści.

Nokia miała doskonałe podstawy do podjęcia takiej decyzji - od lat 60. Finowie produkowali telefony dla armii. Należąca do Nokii firma Mobira Oy stworzyła w połowie lat 80. serię telefonów na potrzeby Nordic Mobile Telephone (analogowy system należący do rodziny telefonii komórkowej pierwszej generacji). Właśnie w Mobira Oy swoją karierę zaczął Heinonen.

Podczas wycieczki po fabryce, dyrektor placówki w Salo z dumą pokazuje protoplastów telefonów komórkowych - model Senator (rok 1982) oraz model Cityman, bardziej przypominające cegłówki niż telefony. Tego typu aparatów nie znajdziemy już w komercyjnym użytku. Heinonen miał szansę je współtworzyć, dając początek jednemu z najprężniej rozwijających się sektorów nowych technologii.

Doskonale zdając sobie sprawę z potencjału tkwiącego w mobilnej komunikacji, Nokia w połowie lat 80. zaangażowała się w budowę sieci Global System for Mobile Communications (GSM). Kiedy w 1991 roku premier Finlandii na oczach mediów odbył pierwszą w świecie rozmowę telefoniczną, która korzystała z dobrodziejstw technologii GSM, było wiadomo, jaka branża stanie się wizytówką Finlandii.

Z przedstawicielstwami w 130 krajach i 60 tysiącami pracowników, Nokia może nazywać siebie potentatem. Na początku lat 90., kiedy telefony komórkowe powoli stawały się standardem, Nokia była traktowana niczym buty firmy Adidas. Kto mówił "komórka" - myślał "Nokia". Teraz Finowie mają na rynku sporą konkurencję, ale spółce, pomimo wysokich cen aparatów i znaczącej restrukturyzacji w 2004 roku, udało się zachować dawny blask.

Neo dzwoni z Nokii

- Nie lubimy słowa "użytkownik końcowy". Robiąc nasze telefony, myślimy o ludziach, nie o konsumentach - tłumaczył wizję Nokii Hannu Nieminen, szef dywizji Insight and Innovation, swoistego rodzaju think tanku firmy. O ile Salo można nazwać sercem Nokii, tak umiejscowiona w Espoo (miejscowość obok Helsinek) Nokia House stanowi mózg korporacji. Właśnie tam pracuje Nieminen i jego zespół. Położony nad malowniczym jeziorem budynek w większości składa się ze szkła. Nowoczesna stylistyka króluje nad szarą kompozycją miasta.

- Chcemy, aby ludzie zakochali się w naszych produktach - ekscytuje się szef Insight and Innovation. Jednak gusta klientów w różnych zakątkach świata nie są takie same. Dlatego Nokia niedługo wystartuje z kolejnymi studiami designerskimi, których jedynym zadaniem będzie przystosowanie telefonów do określonego rynku. Los Angeles, Londyn, Indie oraz Tokio - zatrudnieni tam ludzie mają pomóc w sprzedaży coraz to nowych aparatów. - Ponad 2 miliardy osób na świecie ma telefon komórkowy. Chcemy, aby pozostałe 4 miliardy dołączyło do tego klubu - podsumowuje Nieminen.

To, co wymyśli Nieminen, w życie wprowadza Heinonen wraz ze swoim zespołem. Hala produkcyjna w Salo przypomina standardową fabrykę. Setki ludzi siedzą na swoich stanowiskach składają kolejne modele telefonów. Obok krzątają się pracownicy firmy kurierskiej, którzy od razu po złożeniu telefonów, transportują je w wyznaczone miejsca. - Nikt nie rozpocznie tu pracy bez odpowiednio długiego przeszkolenia. To tylko pozornie wydaje się proste - zapewnia dyrektor fabryki.

Prestiż fińskiej marki przyciągnął także wielkie wytwórnie filmowe, które chcą, aby ich bohaterowie korzystali ze znanych telefonów. Działa to oczywiście w obie strony - Nokia nie ma nic przeciwko odpowiedniemu product placement. Do promocji telefonu N93 wykorzystano film "Mission: Impossible III" oraz sławę Toma Cruise'a. Doskonale rozpoznawanym występem Nokii był "Matrix" i model 8110, w którym specjalnie na potrzeby filmu Wachowskich zmodyfikowano slider. Czasem nawet Finowie potrzebują odrobinę pomocy od magików z Hollywood.

Trudno w to uwierzyć, ale Nokia produkuje 9 telefonów na sekundę. Nawet sam dyrektor fabryki w Salo nie potrafi sobie tego wyobrazić. Jednak wszystko działa, tak jak powinno, a czasami nawet jeszcze sprawniej. - Mam wrażenie, że moi pracownicy radzą sobie lepiej, kiedy nie ma mnie w pobliżu - zażartował na koniec Heinonen.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: telefony | fabryka | firmy | Nokia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama