Własnym ciałem zasłonił kolegę przed eksplozją granatu. Ukrainiec cudem przeżył
Widział lecący w jego kierunku granat i w ostatniej chwili przykrył własnym ciałem kolegę, ratując mu życie. Przeżył i trafił do niewoli. Relacja ukraińskiego strzelca Witalija "Topoli" to dowód, jak okrutnie Rosjanie traktują pojmanych jeńców.
Historia ukraińskiego strzelca maszynowego Witalija "Topoli" zasługuje na to, aby już po wojnie na jej podstawie ktoś w przyszłości napisał scenariusz filmu. Witalij pracował za granicą, kiedy dowiedział się, że Ukraina została zaatakowana przez putinowską Rosję. 24 lutego 2022 roku wrócił do kraju i tego samego dnia na ochotnika wstąpił do Sił Zbrojnych Ukrainy.
Walczył w 710-tej brygadzie strzelców. Jego jednostka najpierw trafiła pod Charków, gdzie poniosła bardzo ciężkie straty. Potem Witalij zaczął walczyć na froncie we wschodniej części Ukrainy w okolicach Bachmutu. To właśnie tam miał okazję dokonać niezwykle bohaterskiego czynu, za który później otrzymał order "Za Odwagę".
10 lutego 2023 Witalij "Topolia" walczył w mieście Krasna Hora. Jego oddział został zaatakowany przez Rosjan, którzy zaczęli rzucać w ich kierunku granaty. Jedna z eksplozji była tak silna, że podmuch powietrza poderwał go do góry i cisnął o ścianę. Kiedy spadał na ziemię kątem oka dostrzegł lecący w powietrzu kolejny granat.
Ukrainiec został ciężko ranny, bardzo dużo odłamków wbiło się w jego nogę. Jego koledzy z oddziału byli przekonani, że nie żyje. Film z relacją Witalija "Topoli" o tym tragicznym wydarzeniu zamieścił na portalu społecznościowym Anton Geraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.