Rosyjskie bomby "na sterydach". Teraz są jeszcze groźniejsze
Ukraińskie raporty sugerują potencjalne ulepszenia w rosyjskiej strategii rozmieszczania "uskrzydlonych" bomb. Moskwa zaczęła stosować system opóźnionej detonacji, który imituje "nieaktywne" zagrożenie.
Jak przekonuje Siergiej "Flash" Beskrestnow, wysoko ceniony ukraiński specjalista, na którego powołuje się serwis BulgarianMilitary, Rosja zaczęła wykorzystywać opóźnioną detonację bomb FAB-500 wyposażonych w zestaw UMPK. Powołuje się tu na przypadek bomby zrzuconej ok. 10:30, która została zdetonowana dopiero o godz. 15:00, co oznacza blisko pięciogodzinne opóźnienie. Na swoim telegramowym kanale ostrzega więc siły ukraińskie przed nieostrożnym zachowaniem w pobliżu "niewybuchów", które mogą w każdej chwili wybuchnąć.
Co prawda rosyjskie siły już od jakiegoś czasu modyfikują swoje lotnicze bomby z głowicą odłamkowo-burzącą FAB-250 i FAB-500 za pomocą modułów UMPK (Ujednolicony Moduł Planowania i Korekcji), które zmieniają przestarzałe rozwiązania w nowoczesne bomby szybujące, ale dotąd nie widzieliśmy pełnego wachlarza ich możliwości. Bo jak przekonuje Beskrestnow, pozwalają one też tworzyć detonatory o opóźnionym działaniu, które aktywują się dopiero po określonym czasie od zetknięcia z powierzchnią.