Rosja zakłóca działanie GPS. To może skończyć się katastrofą lotniczą

Wygląda na to, że problemy z działaniem GPS w Europie nie ustają, a część ekspertów jednoznacznie wskazuje na ich źródło. Ma być nim celowe rosyjskie działanie, które może w końcu doprowadzić do poważnej katastrofy lotniczej.

Wygląda na to, że problemy z działaniem GPS w Europie nie ustają, a część ekspertów jednoznacznie wskazuje na ich źródło. Ma być nim celowe rosyjskie działanie, które może w końcu doprowadzić do poważnej katastrofy lotniczej.
Rosyjskie zabawy GPS mogą skończyć się katastrofą lotniczą /Twitter/Markus Jonsson @auonsson /123RF/PICSEL

Pod koniec roku pisaliśmy o silnych zakłóceniach sygnału GPS, które miały miejsce w Polsce i w poniedziałek 25 grudnia ich poziom w wielu miejscach przekraczał 10 proc. Jak się okazało problem nie ograniczał się tylko do naszego kraju - odnotowano go również w Szwecji, Estonii, Niemczech, Łotwie, Finlandii i Rosji. Choć w tym ostatnim przypadku nikt nie powinien być mocno zaskoczony, bo jak przekonują specjaliści, którzy postanowili bliżej przyjrzeć się sprawie, wadliwe działanie systemu nawigacji satelitarnej jest wynikiem celowego działania Kremla.

Kreml igra z bezpieczeństwem cywilnego lotnictwa

Szczególnie że jednostka walki radioelektronicznej rosyjskiej Floty Czarnomorskiej bezpośrednio przed Bożym Narodzeniem poinformowała o przeprowadzeniu w Kaliningradzie ćwiczeń dla ponad 100 żołnierzy. Mówiąc krótko, wszystko składa się w logiczną całość, tyle że albo ćwiczenia te ciągle trwają, albo Rosja postanowiła nieco dłużej "pobawić" się w zakłócanie sygnału GPS. A mówiąc zupełnie poważnie, te zwiększone rosyjskie wysiłki wydają się następstwem kolejnych udanych ukraińskich ataków dronowych i sposobem ochrony rosyjskich miast.

Reklama

Wadliwe działanie GPS to problem dla linii lotniczych

I chociaż do tej pory nie wydarzyło się w związku z tym nic tragicznego, bo w mediach społecznościowych najgłośniej jest o kolejnych opisywanych przez internautów przypadkach "wariującego" GPS, który uniemożliwia im określenie dokładnej lokalizacji, sytuacja nie jest wcale śmieszna i niesie ze sobą dużo poważniejsze zagrożenie.

A mowa o zagrożeniu katastrofą lotniczą, bo choć pilotowanie samolotów nie opiera się jedynie o GPS i wykorzystuje inne narzędzia, m.in. stałe punkty na Ziemi, jego wadliwa praca jest poważnym utrudnieniem. Tymczasem na Twitterze/X nie brakuje kolejnych wpisów wskazujących, że piloci linii lotniczych latających w regionie Morza Bałtyckiego zmuszeni są korzystać z alternatywnych metod nawigacji.

Jak możemy przeczytać na kanale zajmującej się białym wywiadem Markus Jonsson, w ostatnich dniach samoloty kolejnych linii lotniczych traciły dokładność nawigacji, gdy tylko zbliżyły się do Kaliningradu i to właśnie tam najpewniej znajduje się urządzenie zakłócające, które skierowane jest w kierunku zachodnim.

Teraz, kiedy wszyscy mają świadomość tego, co dzieje się z GPS w regionie Morza Bałtyckiego i konieczności korzystania z alternatywnych metod nawigacji, ryzyko katastrofy lotniczej jest wprawdzie dużo mniejsze, ale wciąż realne - przecież do problemów z GPS mogą dojść fatalne warunki pogodowe czy wadliwe działanie innych dostępnych instrumentów.

Na tę chwilę nie wiadomo też czy w jakiś skuteczny sposób można zapobiec podobnym praktykom ze strony wrogiego Zachodowi kraju.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: GPS | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy