Telefon Tag Heuer z ogniwami słonecznymi

W czasie, gdy niemal każdy smartfon trzeba podłączać do prądu raz na jedną lub dwie doby, samoładująca się bateria brzmi jak wspaniała obietnica.

Wystarczy jednak sięgnąć pamięcią kilka lat wstecz, by przekonać się, że takie rozwiązania były już na rynku. Z różnych powodów nie przyjęły się. Najważniejszym jest pewnie miłość, jaką zapałał rynek do okrutnie energożernych smartfonów. Ogniwa słoneczne sprawdzają się tylko w urządzeniach o dość niedużym poborze energii.

Właśnie taki sprzęt stworzyła firma Tag Heuer, którą niektórzy mogą kojarzyć z produkcji ekskluzywnych zegarków. Telefon Meridiist Infinite (to nie smartfon!) ma 2,4-calowy ekran LCD o rozdzielczości 240 na 320 pikseli, 8 GB pamięci wewnętrznej, aparat 5 Mpix i dwa sloty na karty SIM. Jedynymi ciekawymi elementami specyfikacji są ogniwo fotowoltaiczne, dzięki któremu telefon ładuje się światłem słonecznym i sztucznym oraz monochromatyczny wyświetlacz OLED, na którym będą pojawiać się powiadomienia. Meridiist Infinite ma szafirowe szkło na ekranie, a obudowa jest wykonana z tytanu i włókna węglowego.

Tag Heuer ma już w swojej ofercie kilka telefonów. Są nawet urządzenia z Androidem. Ich sprzęt należy jednak traktować bardziej jak biżuterię, niż produkty użytkowe.

Meridiist Infinite ma trafić do sprzedaży w drugiej połowie tego roku. Powstanie tylko 1911 egzemplarzy, a potencjalni nabywcy będą musieli liczyć się z wydatkiem nie mniejszym niż kilka tysięcy dolarów.

Jakiś czas temu było kilka ekskluzywnych marek, które tworzyły snobistyczne telefony z bardzo pretensjonalnym wzornictwem. Nawet nowobogaccy Rosjanie przerzucili się jednak na smartfony (ostatecznie je także można zapakować w złote obudowy) i moda na tytanowe komórki pokryte skórą węża minęła. Jednak jak widać nie całkowicie. 

Reklama

Jan Blinstrub

komórkomania.pl

Komórkomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: bateria | Fotowoltaika
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy