Fiasko deregulacji

O ile jeszcze rok temu giganci telekomunikacyjni nie byli pewni swojego losu i mogli lękać się konkurencji ze strony mniejszych operatorów, o tyle pod koniec 2001 roku można powiedzieć, że nic nie zagraża ich pozycji. Takiego zdania są analitycy rynku telekomunikacji, którzy zebrali się pod koniec listopada w Montpellier, we Francji.

O ile jeszcze rok temu giganci telekomunikacyjni nie byli pewni swojego losu i mogli lękać się konkurencji ze strony mniejszych operatorów, o tyle pod koniec 2001 roku można powiedzieć, że nic nie zagraża ich pozycji. Takiego zdania są analitycy rynku telekomunikacji, którzy zebrali się pod koniec listopada w Montpellier, we Francji.

Pomimo tendencji w prawie zmierzających do deregulacji rynku telekomunikacyjnego i wyrównania szans masowy dostęp do Internetu pozostaje w rękach największych operatorów telekomunikacyjnych. Stało się tak zarówno w Ameryce jak i w Europie. Doświadczenie, zaplecze w postaci wykształconej kadry i potencjał finansowy spowodował, że duzi operatorzy okazali się sprawniejsi w walce o klientów. Swoją skuteczność duzi operatorzy mogli szczególnie dobitnie pokazać w dobie kryzysu finansowania sektora usług telekomunikacyjnych. Przykładem firmy, która odniosła sukces może być Deutsche Telekom. Niemiecki teleoperator do tej pory sprzedał usługi dostępu do internetu w technologiii DSL dwóm milionom klientów, a do końca 2004 roku zamierza osiągnąć liczbę 9 milionów abonentów. Inny problem mniejszych operatorów jest trudność związana z egzekucją prawa, które miało deregulować rynek telekomunikacji. We Francji największy rywal France Telecom - firma Cegetel zamierza przejąć 25% rynku dostępu do Internetu w technologii DSL. Nie rozpoczęła jednak do tej pory inwestycji, gdyż France Telecom nie zamierza obniżyć cen połączeń do własnej sieci. Problem ze skuteczną deregulacją rynku telekomunikacji mają także Amerykanie, którym nie udaje się wprowadzić konkurencji na rynkach lokalnych. Władze zdaje się, już złożyły broń dopuszczając możliwość zmonopolizowania rynków lokalnych przez jednego, dominującego operatora. Zdecydowano, że konkurencja odbywać się będzie pomiędzy różnymi rodzajami dostępu do internetu - telefonicznym, telewizji kablowej i dostęp przez radio. Analityk Rupert Wood jest zdania, że szerokopasmowy dostęp do Internetu nigdy nie zdobędzie popularności, jeśli jego cena nie obniży się do 40 Euro za miesiąc. Obecnie średnia, w zależności od miesiąca wynosi pomiędzy 50 a 60 Euro. W Europie szerokopasmowy dostęp do Internetu jest najtańszy w Szwecji (25 Euro), a najdroższy w Hiszpanii (80 Euro). Szerokopasmowy dostęp do Internetu dość szybko rozwija się w USA. Prognozy mówią, że do 2006 roku 40% Amerykanów będzie posiadało szerokopasmowy dostęp do Internetu za pośrednictwem łączy telekomunikacyjnych lub poprzez telewizję kablową.

Reklama

(PC Kurier)

PCkurier
Dowiedz się więcej na temat: fiasko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy