Biurokracja hamuje rozwój internetu

Czy dana antena zostanie postawiona, zależy od urzędnika, który wniosek rozpatruje. Urzędnicy wymyślają czasami bardzo banalne powody odmowy. Od tej samej osoby zależy również, czy prośba będzie rozpatrywana 30 dni, czy kilka miesięcy.

- Dziś główną przeszkodą w rozwijaniu inwestycji jest przerost biurokracji. Z technicznego punktu widzenia 100 tys. mieszkań można podłączyć do szybkiego internetu w trzy tygodnie - mówi dla "Gazety Wyborczej" Tomasz Kulisiewicz, ekspert telekomunikacyjny firmy doradczej Audytel. W praktyce proces ciągnie się latami, bo zdobywanie odpowiednich pozwoleń jest prawdziwą drogą przez mękę - tłumaczy.

Z kolei Jacek Niewęgłowski, członek zarządu P4, twierdzi, że największym w Polsce problemem jest prawo. Urzędnicy różnie rozpatrują wnioski. Dodał również, że Play doświadczył tego na własnej skórze, gdy montował sieć nadajników internetowych.

Reklama

Jak mówi Niewęgłowski, na nic zdało się kilkadziesiąt orzeczeń sądowych potwierdzających, że to montaż i pozwolenia nie wymaga.

- I tak znajdzie się urzędnik, który pozwolenia będzie się domagał - tłumaczy Niewęgłowski.

Nie inaczej jest przy stawianiu masztu w szczerym polu. Aby nie było problemów, gmina musiała przewidzieć w planie zagospodarowania możliwość stawiania stacji bazowych. Jeśli nie, to na taką zmianę (na wniosek operatora) trzeba czekać co najmniej 9 miesięcy.

Prezes UKE widzi ten problem i ciągle pracuje nad zmianą takiego prawa.

- Część barier jest usuwana przez odpowiednie resorty, ale jeszcze wiele zostało do zrobienia - mówi Anna Streżyńska.

Media2
Dowiedz się więcej na temat: urzędnicy | biurokracja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy