Spod wody wyłoniła się zapomniana osada. Ma niemal 300 lat
Wielowiekowa osada wyłoniła się spod wody w wyniku ekstremalnych temperatur, które doprowadziły do częściowego osuszenia zbiornika. Turyści tak bardzo chcą obejrzeć budowle pozostałe po dawnych mieszkańcach tych terenów, że oferują okolicznej ludności zapłatę za pomoc w dostaniu się do ruin.
Na całym świecie, również w Polsce, co jakiś czas pojawiają się informacje o tym, że woda ujawniła rozmaite relikty. Dzieje się tak nie tylko wtedy, gdy morze wyrzuci coś na brzeg. Często artefakty z przeszłości wychodzą na światło dzienne także dlatego, że np. jezioro czy staw wysychają w wyniku długotrwałych wysokich temperatur i braku opadów.
To właśnie ze względu na panujące od dłuższego czasu wysokie temperatury, spod wody w prowincji Nueva Ecija na Filipinach wyłoniły się pozostałości zapomnianej osady. Ciekawie wyglądające ruiny momentalnie stały się atrakcją turystyczną.
Osada licząca niemal 300 lat, która z czasem została zatopiona podczas budowy tamy w północnych Filipinach (w latach 70. XX wieku), wyłoniła się właśnie z wody. Wszystko dlatego, że znacząco spadł jej poziom z powodu suszy, która dotyka duży obszar kraju. Na powierzchni ukazały się fragmenty kościoła, ratusza i innych zabudowań, a także nagrobki.
To pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy da się dotrzeć do ruin osady, ale jednocześnie łącznie już szósty raz, kiedy poziom wody spadł na tyle, aby pozostałości po dawnym miasteczku były w jakimś stopniu widoczne. Zwykle nie da się ich w ogóle dostrzec, bo są w całości przykryte przez wodę, jednak od czasu do czasu jest jej na tyle mniej, że wówczas można zobaczyć wierzchołki ruin, stojąc w punkcie widokowym. Teraz natomiast poziom wody spadł tak bardzo, że można dotrzeć do wysepki z osadą i przechadzać się obok dawnych budynków.