W peruwiańskiej dżungli odkryto nowego wirusa. Zainfekował już człowieka

W Peru specjaliści udokumentowali nieznanego do tej pory wirusa, który wywołuje chorobę podobną do gorączki denga, czy do malarii. Badacze sugerują, że mógł powstać w wyniku genetycznej rekombinacji innych wirusów.

W Ameryce Południowej do regionalnego szpitala Docente de Medicina Tropical Julio César Demarini Caro w mieście Chanchamayo w środkowym Peru trafił 20-letni mężczyzna. Miało to miejsce 25 czerwca 2019 roku. Jak się okazało, pacjent został zainfekowany tajemniczym i nieznanym do tej pory wirusem

Mężczyzna skarżył się na wysoką gorączkę, bóle mięśni, dreszcze, sztywność stawów, ból głowy i oczu, senność oraz intensywną wrażliwość na światło.

Jak podkreślają lekarze, wymienione objawy są "dość typowe" dla wielu chorób tropikalnych, które są stosunkowo powszechnie spotykane na obszarach wiejskich Ameryki Południowej. Jednakże po przeprowadzeniu wstępnych badań próbek krwi, okazało się, że pacjent był zarażony nowym wariantem flebowirusa.

Reklama

Teraz naukowcy opublikowali szczegółowe wyniki badań, które dotyczyły tego wyjątkowego, nieuchwytnego mikroba.

Nieznany wirus zainfekował człowieka

Naukowcy, dysponując próbkami, przeprowadzili badania genetyczne nowoodkrytego wirusa. Ujawniły one, że mikrob jest flebowirusem "Echarate", który w sposób naturalny przejął geny od "jeszcze niezidentyfikowanego flebowirusa" wskutek rekombinacji genetycznej.

Badacze twierdzą, że nowy, niezwykły wariant krąży w gęstej peruwiańskiej dżungli, jednakże nie wiadomo jak jest powszechny, i które zwierzę może być jego naturalnym gospodarzem.

"Nasze odkrycia wskazują, że nowy wariant ECHV [wirus Echarate] krąży w dżungli środkowego Peru. Badania ekologiczne są konieczne, aby określić, jak rozpowszechniony jest nowy wariant w tym regionie, zidentyfikować potencjalne wektory i rezerwuary zaangażowane w jego przenoszenie oraz wesprzeć podejmowanie decyzji w celu utrzymania członków służby w medycznym przygotowaniu i ochronie przed zagrożeniami dla zdrowia i bezpieczeństwa zarówno na służbie, jak i poza nią" -  podsumowują autorzy badania.

Specjaliści sami wskazują, że ryzyko zainfekowania się tym szczególnym flebowirusem jest niskie, a od pierwszego zachorowania minęło kilka lat - w tym czasie nie odnotowano nowego przypadku.

Jednakże naukowcy jednocześnie podkreślają, że opisany przypadek przypomina, że na świecie wciąż powstają nowe patogeny, a coraz większa ingerencja człowieka w środowisko doprowadza do coraz większego kontaktu.

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym CDC Emerging Infectious Diseases.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | Ameryka Południowa | wirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy