Tablet, telefon i notebook na komunię

Test Huawei P9

Huawei P9 /INTERIA.PL

Huawei jest obecnie trzecim największym producentem smartfonów na świecie i odważnie zapowiada, że nie ma zamiaru na tym poprzestać. Nowo zaprezentowany model doskonale pokazuje, że Samsung i Apple faktycznie mają się kogo obawiać.

Firma Huawei zareklamowała model P9 hasłem - pierwszy na świecie smartfon z dwoma aparatami Leica. Jednocześnie dała nam do zrozumienia, że to fotograficzne właściwości będą kluczowe w kontekście tego modelu. P9 to jednak coś więcej niż tylko świetny aparat. To kompletne urządzenie z najwyższej półki, które śmiało może powalczyć z najmocniejszą konkurencją nie tylko ceną.

Wygląd i wykonanie

P9 jest utrzymany w stylistyce serii i niewiele różni się od ubiegłorocznego P8. Przedni panel jest minimalistyczny - szczególnie w czerni, gdzie przy wygaszonym ekranie w oczy rzuca się jedynie logo producenta. Nieco więcej zmian znajdziemy z tyłu. W szklanym elemencie umieszczonym w górnej części obudowy tkwią teraz dwa obiektywy aparatów, ich skrótowa charakterystyka oraz logo uznanej w branży fotograficznej firmy Leica. Nieco niżej mamy charakterystyczne kwadratowe pole, w którym znalazł się czytnik linii papilarnych. Krawędzie jednoznacznie kojarzą się z P8 - są delikatnie zaokrąglone, z ładnym szlifem. Z ogromną starannością wykonano również przyciski, szczególnie ząbkowany power. Dolna krawędź została zarezerwowana dla wyjścia słuchawkowego 3,5 mm oraz portu USB typu C.

Reklama

Smartfon prezentuje się znakomicie. Jest bardzo prosty i jednocześnie elegancki. Ma odpowiednią grubość, a dzięki zaokrąglonym krawędziom przyjemnie leży w dłoni. Warto wspomnieć również o charakterystycznej fakturze metalu, z którego wykonano tylną część obudowy. Szkoda tylko, że jest ona dość podatna na zarysowania - już po kilku dniach pojawiło się na niej pierwsze znamię. Nie zmienia to faktu, że całość wykonana jest z ogromną starannością.

Wyświetlacz i czytnik linii papilarnych

Na pokładzie P9 znalazł się 5,2-calowy panel IPS-NEO LCD o rozdzielczości Full HD. Jakość wyświetlanego obrazu jest bez zarzutu - zarówno ze względu na jasność,  głęboką czerń i odwzorowanie kolorów, jak również ostrość. 1080 x 1920 to optymalna rozdzielczość i bardzo dobrze, że producent nie pokusił się o Quad HD. Optymalna jest też sama przekątna, ponieważ dzięki niej smartfon zachowuje rozsądne rozmiary.

Jak już wspomniałem wcześniej, P9 ma czytnik linii papilarnych. Z uwagi na brak przycisku home i ogólną charakterystykę serii, producent umieścił go w tylnej części obudowy. Choć jest to najmniej wygodne rozwiązanie, to do działania samego czujnika nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. Działa on po prostu idealnie - błyskawicznie i ze stuprocentową skutecznością. Odblokowywanie trwa szybciej niż w iPhonie i nie zdarzyło mi się zostać poproszonym o ponowne przyłożenie palca do skanera.

Wydajność i specyfikacja

W smartfonie P9 drzemie ośmiordzeniowy układ Kirin 955, wspierany przez 3 lub 4 GB RAM-u oraz układ graficzny Mali-T880 MP4. Taka kombinacja w testach wydajności radzi sobie odrobinę gorzej od samsungowego Exynosa 8890, ale w praktyce nie ma to żadnego znaczenia. Telefon działa błyskawicznie i bez żadnych przycięć - podobnie jak wymagające gry, w które miałem okazję pograć. Nawet 3 GB pamięci operacyjnej są wystarczające i nie widzę potrzeby, aby kupować wariant wyższy ze względu na chęć poprawienia osiągów.

Huawei P9 może obsługiwać dwie karty SIM. To od użytkownika zależy, czy w dodatkowym slocie na tacce umieści kartę pamięci czy drugiego SIM-a. Dobrze, że coraz więcej producentów decyduje się na takie rozwiązanie.

P9 będzie sprzedawany w dwóch wariantach - 3 GB RAM-u + 32 GB pamięci na dane oraz 4 GB RAM-u oraz 64 GB pamięć. Jak już wspomniałem, słabsza wersja spisuje się znakomicie, a na problemy z wolną przestrzenią dyskową polecam karty microSD. Jednocześnie nie widzę potrzeby inwestowania dodatkowych pieniędzy w mocniejszy wariant.

Aparat i bateria

Huawei podkreśla, że P9 jest pierwszym smartfonem z podwójnym aparatem Leica. Niestety, jest to prawdą tylko w pewnej części, ponieważ optyki wcale nie zrobiła Leica, a chińska firma Sunny Optical Technology. Niemcy tylko ją certyfikowali. Niemniej jednak, co jest tutaj oczywiście najistotniejsze, aparat radzi sobie świetnie.

Zdjęcia są szczegółowe, kolory dobrze odwzorowane, ale... czasami pojawia się problem z ostrością. Poza tym telefon znakomicie radzi sobie przy małej ilości światła.

Sama aplikacja została opracowana w przemyślany sposób, dzięki czemu jest bardzo wygodna w obsłudze. Ponadto, znalazło się w niej mnóstwo przeróżnych trybów. Najciekawszy umożliwia wyostrzanie dowolnego punktu na podglądzie, jeszcze przez zrobieniem zdjęcia.

Huawei konkretnie poprawił baterię względem poprzedniego modelu. W P9 mamy ogniwo o pojemności 3000 mAh, które bez trudu radzi sobie z zasilaniem smartfona przez cały dzień dość intensywnego użytkowania, co oznacza, że można wycisnąć z niej znacznie więcej, jeśli ograniczymy np. granie, oglądanie wideo czy robienie zdjęć. Dla przykładu, obejrzenie 90-minutowego filmu będzie nas kosztowało utratę około 15 proc. baterii - nieźle.

Na dokładkę otrzymujemy technologię szybkiego ładowania, która w praktyce oznacza około 35 proc. zapasów po 30 minutach podpięcia do zasilania.

System i interfejs

Huawei P9 działa pod kontrolą Androida 6.0 z nakładką EMUI 4.1. Ta druga jest oczywiście wyraźnie dominująca, ale opracowana z ogromną starannością. Dzięki temu działa płynnie, świetnie wygląda i oferuje kilka przyjemnych rozwiązań. W oczy natychmiast rzucają się ikonki aplikacji - wszystkie mają taki sam kształt i są po prostu ładne. Cieszy również menu z aplikacjami na kolejnym pulpicie - rozwiązanie wzorowane nieco na iOS-ie. Widżet pogody jest delikatny i nie stanowi najważniejszego punktu głównego ekranu. Świetnie wypada również belka powiadomień - maksymalnie dopieszczona przez projektantów. Ta nie tylko czytelnie informuje o wszystkim, co dzieje się w telefonie, ale umożliwia np. odpowiadanie na maile czy SMS-y. Wszystko to sprawia, że EMUI 4.1 jest moim zdaniem chyba najładniejszą nakładką na system Android.

Niestety, Huawei instaluje w swoich telefonach dość dużo własnych (i nie tylko własnych) aplikacji. Cześć z nich można odinstalować, ale niestety nie wszystkie.

Podsumowanie

Huawei P9 jest jedną z najciekawszych tegorocznych nowości. Ma świetny wygląd, wykonanie, aparat i mocną specyfikację. Smartfon działa błyskawicznie, podobnie jak czytnik linii papilarnych. W poszukiwaniu wad muszę sięgnąć po braki, bo te pierwsze trudno wskazać. A brakuje mi wodoszczelności i optycznej stabilizacji obrazu. Nawet ceny trudno się przyczepić, bo choć w euro i dolarach wychodzi naprawdę drogo, tak w złotówkach nie jest źle - za wariant 3/32 GB zapłacimy 2399 zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei P | chiński smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy