Tablet, telefon i notebook na komunię

Test HTC 10

HTC 10 /materiały prasowe

HTC 10 to nowy smartfon i nowa nadzieja. Urządzenie mające przywrócić świetność podupadającej marce, która wciąż jest synonimem technologicznego piękna i najwyższej jakości. Czy ma na to jakiekolwiek szanse?


HTC miał słabsze momenty (np. model Desire Sensation), ale śmiało można powiedzieć, że flagowe smartfony Tajwańczyków były klasą samą w sobie. Dobitnie udowodnił to model One M7 - urządzenie niemalże idealne, któremu dolegał tylko (a może aż?) słaby aparat fotograficzny. Kolejny One M8 był jego rozwinięciem z tym samym słabym punktem. Nie wierzę jednak, że to kiepskiej jakości zdjęcia pogrążyły kultową firmę. A jednak coś się wydarzyło. Lekarstwem na całe zło ma być model 10, już bez "One" - na znak początku i nowej jakości.

Obudowa

Szumnie zapowiadanych przez HTC zmian należy szukać we wnętrzu smartfona, ponieważ obudowa jest designerską wpadką. Front przywodzi na myśl kilkuletniego Samsunga. Jest nudny, pozbawiony wyrazu i polotu. Zdecydowanie więcej dzieje się z tyłu, ale tak szerokie szlify są nietrafionym pomysłem. Dziesiątka jest chyba pierwszym flagowym smartfonem, który na zdjęciach wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Tym bardziej, że obudowa jest bardzo masywna i toporna. W ręce leży jak bryła metalu, a nie drogi gadżet.            

Reklama

Wygląd jest kwestią sporną. Każdy lubi coś innego. Dziesiątce nie można jednak odmówić niezwykle starannego i solidnego wykonania. Obudowa to jeden kawałek metalu, w którym zamknięto wszystkie niezbędne dla funkcjonowania smartfona elementy. Wszystko zostało ze sobą doskonale spasowane. Bardzo podoba mi się faktura przycisku power, dzięki której łatwo odróżnić go od regulacji głośności.

W kontekście obudowy warto poruszyć temat owalnego elementu umieszczonego pod wyświetlaczem. HTC umieścił w nim czytnik linii papilarnych, ale ten omówię za chwilę. Pełni on również rolę dotykowego przycisku home. To oznacza, że pole wystarczy delikatnie musnąć, aby przenieść się do ekranu głównego. Rozwiązanie jest oryginalne, ale niekoniecznie wygodne. Otóż każde przypadkowe dotknięcie jego powierzchni będzie sygnałem, że chcemy odblokować ekran. Po kilku razach czytnik zostanie zablokowany na 30 sekund, a telefon poprosi o wprowadzenie PIN-u. Połączenie skanera z klasycznym wciskanym przyciskiem jest jednak wygodniejsze.

Sam czytnik spisuje się różnie. Jeśli mamy suche palce i dokładnie przykryjemy całe pole, to weryfikacja będzie szybka i precyzyjna. Problemy pojawiają się przy delikatnie wilgotnych opuszkach - pod tym względem czytnik z HTC 10 jest wyczulony znacznie bardziej niż np. z ten z iPhone’ów. Nie przejdzie również jego częściowe zakrycie - telefon pouczy wówczas, w jaki sposób należy przyłożyć palec do skanera.

Wyświetlacz i bateria

W HTC 10 znajdziemy 5,2-calowy panel Super LCD 5. Pod względem jakości wyświetlanego obrazu nie można mieć do niego żadnych zastrzeżeń. Kolory są bardzo naturalne, nieprzejaskrawione jak to ma miejsce w AMOLED-ach. Przy wyższym poziomie jasność jest czytelny nawet w pełnym słońcu. Nie będziecie narzekać również na ostrość, ponieważ ekran pracuje w rozdzielczości Quad HD (1440 x 2560 pikseli). Cóż, producent chciał pod tym względem być na równi z konkurencją i trudno mieć mu to za złe. Dla nas lepsze byłoby oczywiście Full HD, tym bardziej że HTC nie ma gogli do VR-u, a więc jedynego usprawiedliwienia dla  tak wysokiej rozdzielczości.

Dobra optymalizacja zużycia energii w smartfonie z Androidem to niezwykle skomplikowana sprawa i wielu producentów nie jest w stanie jej podołać. Niestety, należy do nich również HTC. Dziesiątka ma ogniwo o pojemności aż 3000 mAh, które radzi sobie świetnie w rękach użytkowników sporadycznie wykonujących połączenia, piszących SMS-y, sprawdzających sieć czy Facebooka. Wówczas można ją ładować raz na dwa dni. Jeśli jednak wisisz na telefonie, grasz, pstrykasz zdjęcia i ogólnie korzystasz z czego tylko się da, to godzina-dwie wystarczą, aby za 100 proc. zapasów energii zrobić 20-30. Niestety, dzieje się to zdecydowanie zbyt szybko. Ja byłem zmuszony ładować Dziesiątkę codziennie - podobnie jak iPhone’a 6 z baterią 1810 mAh.

Poza tym dziwi fakt, że w obudowie o tak pokaźnych rozmiarach nie udało się zmieścić jeszcze większej baterii. 3000 mAh znajdziemy w mniejszym Galaxy S7, który ma dodatkowo komponenty umożliwiające bezprzewodowe ładowanie.

Wydajność i specyfikacja

Pod maską smartfona drzemie układ Snapdragon 820 wspierany przez grafikę Adreno 530 i 4 GB RAM-u. Takie zestawienie doskonale radzi sobie ze wszystkimi grami, aplikacjami i procesami. I co ważne, błyskawicznie i bardzo płynnie działa również oprogramowanie smartfona. Aplikacje uruchamiają się w u ułamku sekundy, nawet jeśli w tle otwartych jest ich całe mnóstwo. Przez cały okres trwania testów smartfon ani razu się nie przyciął. Pod tym względem Dziesiątka zachwyca.

W teście wydajności 3D Mark HTC 10 uzyskał 1864 pkt, a w Quadrancie 32592 pkt. W obu nieco lepiej wypada LG G5, a w drugim nawet ubiegłoroczny Galaxy S6, ale w praktyce nie ma to żadnego znaczenia.

Na wyposażeniu smartfona znajdziemy USB typu C - nowy i bardzo wygodny w użyciu standard, który wciąż nie jest zbyt popularny. Dlatego chcąc naładować smartfona, zawsze noście ze sobą ładowarkę, bo znajomy raczej was nie poratuje. Nowy HTC ma 32 lub 64 GB wbudowanej przestrzeni na dane, a więc naprawdę sporo. W razie potrzeby jest również slot kart microSD.

Warto dodać, że HTC wyposażył smartfona w znakomite audio. Dotyczy to nie tylko odtwarzanego dźwięku, ale również zapisu - w bezstratnym formacie FLAC. Trudno jednak uznać te funkcje za kluczowe.

Aparat

Jak już wspomniałem, HTC zawsze miał problem z aparatami. Dziesiątka musiała z tym skończyć, ponieważ teraz każdy producent traktuje zdjęcia absolutnie priorytetowo. I udało się. Testowany smartfon na pewno nie można aspirować do miana najlepszego, ale radzi sobie znakomicie. W dobrym świetle zdjęcia są szczegółowe, ostre a kolory dobrze odwzorowane. Nieco gorzej jest w słabszych warunkach, ale z tym problemy ma wiele urządzeń.

Aplikacja aparatu jest przejrzysta i wygodna w obsłudze. Sam aparat ma 12 Mpix i jest wspierany przez optyczną stabilizację obrazu.

Oprogramowanie

HTC 10 działa pod kontrolą Androida 6.0.1. Trudno powiedzieć, ile trzeba będzie czekać na kolejną ważną aktualizację, ponieważ Tajwańczycy nie spieszą się z nimi jakoś szczególnie. Na szczęście producent zaczął dość regularnie wypuszczać drobniejsze poprawki.

Dużo zmian pojawiło się w nakładce systemowej HTC Sense. Producent gruntownie ją uprościł i upodobnił do stockowego Androida. Zrezygnował przy tym z wielu swoich aplikacji na rzecz lepszych Google’owych odpowiedników. Tego nie można nie docenić. W efekcie smartfon jest naprawdę czysty i pozbawiony duplikatów. Niektórym mogą przeszkadzać preinstalowane Facebook czy Instagram, ale je można na szczęście usunąć.   

Podsumowanie

10 jest pierwszym flagowym smartfonem HTC, który mnie zawiódł. Wygląda przeciętnie, jest toporny i zbyt masywny. Czytnik działa dobrze tylko w określonych warunkach, a połączenie go z dotykowym przyciskiem home nie było najlepszym rozwiązaniem. Poza tym urządzeniu brakuje tego czegoś - charakteru, ciekawego rozwiązania. Nie wiem, dlaczego miałbym sięgnąć akurat po niego, a nie Galaxy S7 albo tańszego i zdecydowanie ładniejszego Huawei P9.

Nie chcę przez to powiedzieć, że HTC 10 jest złym smartfonem. Ma znakomity ekran, bardzo mocne podzespoły, dobre oprogramowanie i aparat. Ale w dzisiejszych czasach to za mało. Tym bardziej, że Dziesiątka kosztuje 2999 zł, a powinna co najmniej 500 zł mniej. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: HTC | Smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy