Test Huawei P20 Pro

Huawei P20 Pro /INTERIA.PL
Reklama

Testujemy Huaweia P20 Pro - smartfon promowany jako największego konkurenta dla Galaxy S9/S9+ i sprzęt, który może zastąpić dobry aparat. Czy supersmartfon Huaweia jest wart swojej ceny?


Rodzina smartfonów "P" firmy Huawei bardzo szybko zdobyła popularność na całym świecie, także w Polsce. Tegoroczne modele rodziny "P" to P20 Lite, P20 i najbardziej zaawansowany z całej rodziny model - P20 Pro. Czy smartfon promowany przez Roberta Lewandowskiego, Gal Gadot i Kubę Wojewódzkiego rzeczywiście jest tak dobry?

Wygląd

Pierwszy rzut oka na P20 Pro wywołuje skojarzenia z iPhone’m X - zaokrąglony ekran wypełniający prawie cały przedni panel, umiejscowienie aparatu z tyłu i charakterystyczne wcięcie (z ang. "notch") na górze ekranu (jeszcze do niego wrócimy). Brak slotu na kartę pamięci microSD (smartfon obsługuje dwie karty nanoSIM) i przede wszystkim - brak wyjścia słuchawkowego, również przywodzą na myśl iPhone’a X, aczkolwiek warto pamiętać, że poprzedni supersmartfon Huaweia, Mate 10 Pro, również był ich pozbawiony. W pudełku znajdziemy przejściówką USB-C do wejścia słuchawkowego 3,5 mm, jak i słuchawki z wtyczką USB-C. W pełni subiektywnym jest fakt, czy brak portu audio będzie dla nas problemem.

Reklama

Jednak dalsze oględziny sprawiają jednak, że zaczynamy dostrzegać różnice pomiędzy P20 Pro a iPhone’m X.

Przede wszystkim P20 Pro ma czytnik linii papilarnych, umieszczono go z przodu, pod ekranem. I jak to w przypadku urządzeń Huaweia, w praktyce sprawdza się bardzo dobrze. Oprócz czytnika, w P20 Pro zaimplementowano możliwość odblokowania smartfonu przy pomocy twarzy. Nie musimy nawet wciskać przycisków, wystarczy podnieść telefon, ekran się wybudzi (to za sprawą żyroskopu), a aparat rozpozna twarz. Mechanizm działa dobrze, gubi się wyłącznie przy słabszym świetle lub zbyt intensywnych promieniach słonecznych.

Urządzenie, pomimo swoich rozmiarów (73,9 mm na 155 mm  na 7,8 mm, przy wadze  około 180 g), leży bardzo dobrze w dłoni. Tylna część, jak to w przypadku niektórych huaweiów bywa, jest dość śliska, zatem sprzęt - jeśli nie mamy etui - może wypaść z dłoni. Takowe (etui) dostajemy w zestawie. Koniec końców, P20 Pro to jeden z najlepiej prezentujących się smartfonów na rynku.

Znaczną część obudowy wykonano ze szkła, wyłącznie ramka została zrobiona z matowego aluminium.  Na rynku dostępne są trzy wersje kolorystyczne - czarna, niebieska i fioletowa (nazwa Twilight). Nawet "zwykły" czarny, przy spoglądaniu pod światło przechodzi w srebrny/szary. Tylna część obudowy bardzo szybko gromadzi odciski palców. Ratunkiem pozostaje założenie etui ochronnego. Sam ekran ma od razu naklejoną folię ochronną. No właśnie, skupmy się na chwilę na ekranie właśnie.

Ekran

Huawei zdecydował się na ekran wykonany w technologii OLED. Obsługująca 16,7 mln. kolorów matryca dostarcza dobrą reprodukcję kolorów, różnica w stosunku do ekranu Mate’a 10 Pro jest dostrzegalna, chociaż nie ma mowy o drastycznej zmianie. Sam ekran ma 6,1 cala, ale za sprawą nietypowej proporcji ekranu 18.7:9 (zatem nie zdecydowano się na popularne obecnie 18:9) i odpowiedniej ergonomii, sprzęt nie sprawia wrażenia zbyt dużego. Rozdzielczość ekranu to 1080 na 2240 pikseli, z 408 ppi, mniej niż na przykład w Galaxy S9 Plus (529 ppi), ale w pełni wystarczy.

Specyfikacja i system operacyjny

Telefon jest napędzane przez autorski procesor Huaweia, Kirin 970 (2,36 GHz i 8 rdzeni), GPU to ARM Mali-G72 MP12. Testowany model (dostępny w Polsce) ma 6GB pamięci RAM i 128GB wbudowanej pamięci, z której do dyspozycji dostajemy 111GB (przypominamy, nie ma wejścia na kartę microSD).  Jak P20 Pro wypadł w testach z benchmarkami:

Antutu - 206 721

GeekBench Multi-Core - 6740

Dla porównania, Galaxy S9+ miał następujący wynik: Antutu - 247 124 punktów; GeekBench Multi-Core - 8507 punktów.

System operacyjny testowanego urządzenia to  Android w wersji 8.1 z nakładką EMUI 8. Kwestią subiektywną pozostaje, jak zostanie odebrane przez nas EMUI autorstwa Huaweia. Na pewno zalicza się on do nakładek bardzo zmieniających niektóre elementy interfejsu, zarazem już na starcie dając mniej doświadczonym użytkownikom potrzebne narzędzia (np. eksplorator plików). Korzystanie z EMUI wiąże się również ze wsparciem sztucznej inteligencji.

Co ze wspomnianym wycięciem? Otóż możemy je bez problemu "zamaskować", wystarczy wybrać odpowiednią opcję, a wokół "notcha" pojawi się czarny pasek. Nadal będziemy mogli obserwować powiadomienia, ale wcięcie "wtopi" się w czarną ramkę.

Komponenty sztucznej inteligencji

Inteligentnym chip NPU, będący integralną częścią Kirin 970, odpowiada za komponenty sztucznej inteligencji (AI). Optymalizuje pracę telefonu i ma sprawić, że nawet po kilku miesiącach, urządzenie działa tak samo dobrze, jak po wyjęciu z pudełka. Możemy potwierdzić, że NPU w Mate 10 Pro sprawdzał się bardzo dobrze, po pół roku Mate 10 Pro działał bez zarzutów. Zapewne z P20 Pro będzie podobnie.

AI odegra kluczową rolę w trakcie robienia zdjęć. Nowością w zaawansowanym systemie aparatów Huawei jest 4D Predictive Focus. W tym trybie aparat przewiduje kolejne ruchy poruszającego się obiektu i błyskawicznie dostosowuje punkt ostrości. Dzięki temu możliwe jest uchwycenie na zdjęciu nawet najdrobniejszych szczegółów. AI jest pomocny w robieniu kompozycji fotografii. Na podstawie rozpoznanych scenariuszy i obiektów smartfon sugeruje, w jaki sposób najlepiej kadrować w danej sytuacji. Przed wykonaniem fotografii, rozpozna, czy przykładowo chcemy zrobić zdjęcie jedzeniu, poruszającemu się elementowi czy drugiej osobie, odpowiednio dobierając ustawienia.

Jak się okazuje, aparat to najmocniejszy z wielu plusów P20 Pro.

Aparat

Zacznijmy od garści specyfikacji. Huawei P20 Pro wyposażono w potrójny aparat, stworzony we współpracy z Leica. Aparat składa się z obiektywu RGB 40 Mpx, obiektywu monochromatycznego 20 Mpx oraz obiektywu 8 Mpx z teleobiektywem. Dodatkowo wyposażono go w nowy obiektyw Leica VARIO-SUMMILUX z 3-krotnym zoomem (sprawa się doskonale!), który umożliwia wykonywanie zdjęć z 5-krotnym zoomem hybrydowym (działa dobrze, ale nie spodziewajmy się cudów), a także w czuły sensor obrazu 1/1,7 cala (ok. 7,76 mm x 5,82 mm) do wykonywania zdjęć przy słabym oświetleniu. Jego czułość wynosi maksymalnie 3 200 ISO.

Co to oznacza? Po pierwsze mamy do dyspozycji aparat z obiektywem o dużej rozdzielczości, ale Nokia PureView 1020 tez posiadała 40 megapikseli, zatem sama specyfikacja nie wystarczy. Dopiero odpowiednia optyka w połączeniu z sensorami, oprogramowaniem i zoomem sprawia, że otrzymujemy rewelacyjny aparat. Huawei podzielił się wynikami DxOMark, zajmującego się testami aparatów w smartfonach, P20 Pro zdobył w sumie 109 punktów (P20 zdobył 102 punkty). Dla porównania, Galaxy S9+ zdobył 99 punktów, a iPhone X - 97. P20 Pro i P20 mają najlepsze aparaty na rynku - przynajmniej w teorii.

Tryby fotograficzne

Fotografia nocna - to jeden z trybów, w którym P20 Pro absolutnie dorównuje aparatom cyfrowym. Dzięki odpowiedniemu trybowi, zdjęcia nocne prezentują się bardzo dobrze. Przewaga P20 Pro w tym zakresie jest widoczna nawet w porównaniu do iPhone’a X, Google Pixel 2 XL i Galaxy S9/S9+.

Naprawdę dobrze wypada również tryb portretowy, z opcją włączenia trybu rozmycia tła. Dla osób chcących mieć pełną kontrolę nad wykonywanym zdjęciem, Huawei przygotował bardzo rozbudowany tryb manualnej fotografii.

A aparat z przodu? Huawei P20 Pro wyposażone zostały w 24Mpx aparat przedni z funkcją oświetlenia portretowego 3D, oraz upiększania twarzy, wspomaganego przez sztuczną inteligencję. Nie można mu wiele zarzucić, jest naprawdę dobry, ale gwiazdą i tak pozostaje główny aparat.

Jak w normalnym aparacie

Można polemizować, co do kwestii odwzorowania barw, naturalności zdjęć (niektórzy uznają, że przetwarzanie cyfrowe P20 Pro jest zbyt duże) i wykorzystania AI, jednak to nie zmienia faktu, że P20 Pro to absolutny mistrz fotografii, dla wielu będzie to najlepszy aparat dostępy w smartfonie.

Jakość kręconego wideo

Wideo kręcone Mate’m 10 Pro odstawało od czołówki pozostałych flagowców. W P20 Pro poprawiono to niedopatrzenie. Jakość materiałów wideo kręconych w 720p/1080p jest bardzo dobra, szczególnie jeśli kręcimy w 30 klatkach (wtedy działa stabilizacja). Materiały realizowane w 4K są tylko poprawne.

Smartfon ma również tryb slow-motion, rejestrujący materiał w 960 klatach na sekundę (2 sekundy nagrania). Sprawdza się on lepiej niż w przypadku Galaxy S9/S9+, ale nadal ustępuje trybowi w Xperii XZ2, który kręci wideo w rozdzielczości 1080p. P20 Pro może pochwalić się rozdzielczością 720p.

Bateria

Zamontowana w P20 Pro materia ma 4000 mAh, tylko co w Mate 10 Pro. W codziennym użytku sprawdza się bardzo dobrze. Smartfon przy standardowym wykorzystaniu wytrzyma bez ładowania więcej niż dobę. Rewelacyjnie sprawdza się ładowarka Huawei SuperCharge z zestawu, Podłączenie urządzenia do ładowarki na 10 minut pozwoli naładować go w około 20 proc., a 30 minut ładowania przywróci 60 proc. Świetny wynik. P20 Pro to absolutna czołówka, jeśli chodzi o baterię i jej czas pracy. A także opcję jej szybkiego naładowania.

Podsumowanie

Cena: 3499 zł


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei P
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy