Eksperci: Brak złącza Jack w iPhone'ach

Media donoszą o możliwości rezygnacji przez Apple z wyposażenia kolejnego iPhone'a w tradycyjne złącze słuchawkowe. Eksperci uważają, że może to otworzyć drogę do w pełni cyfrowego przesyłu danych w urządzeniach konsumenckich oraz do zaprojektowania słuchawek na miarę XXI w.

Branżowe media, m.in. Forbes, Wired, 9to5Mac, opierając się na swoich źródłach w firmach współpracujących z Apple, informują od kilku tygodni o tym, że rezygnacja firmy z Cupertino ze złączą słuchawkowego, będącego standardem od kilku dekad, jest wysoce prawdopodobna. Mini Jack zostałby zastąpiony cyfrowym złączem Lightning, które dziś stosowane jest do wymiany danych i ładowania iPhone'ów oraz iPadów lub też USB-C, pełniącego tę samą rolę m.in. w MacBooku. W opinii komentatorów porzucenie złącza mini Jack pozwoliłoby zaprojektować nieco cieńszy telefon, a także zwiększałoby jego wodoodporność.

Reklama

"Apple lubi rezygnować z technologii na dekady przed innymi, jeśli tylko uważa, że nie ma ona już przyszłości. Jeśli firma rzeczywiście zdecyduje się na sunięcie mini Jacka z nadchodzącego iPhone’a 7, będzie to kolejny krok w jej historii, gdzie sytuuje się w awangardzie producentów" - przekonuje Wojciech Pietrusiewicz, redaktor iMagazine.

Norbert Cała z iMagazine uważa, że wprowadzenie złącza, które zapewni w pełni cyfrowy przesył muzyki otwiera nowy rozdział w historii konsumenckich urządzeń audio.

"Większość słuchawek, które podłączamy do iPhone’a nie gra nawet w połowie tak dobrze, jak powinna. Istnieją dziesiątki tysięcy konfiguracji słuchawek oraz wzmacniaczy. Producenci uśredniają parametry swoich urządzeń tak, aby grały optymalnie, co wcale nie znaczy najlepiej. Najpopularniejsze systemy strumieniujące potrafią serwować muzykę w marnej jakości, co w połączeniu z jedynie zadowalającym wzmacniaczem samego iPhone'a, nie tworzy idealnego środowiska do słuchania muzyki" - przekonuje Cała.

Ekspert przekonuje ponadto, że cyfrowy przesył audio wprowadzi standaryzację, oferując jednocześnie duże możliwości wpływania na końcową jakość dźwięku, dzięki jego programowej obróbce z pominięciem konwersji cyfrowo-analogowej.

"Firma projektująca słuchawki bezprzewodowe lub słuchawki do złącza Lightning wie wszystko o środowisku, w którym będą grały. Zna parametry wzmacniacza, może dobrać wszystkie komponenty tak, aby grały nie optymalnie, ale maksymalnie dobrze" - wyjaśnia PAP Technologie Cała.

"Apple nie zabije muzyki ewentualnym skasowaniem złącza mini Jack, nic bardziej mylnego. Można za to powiedzieć, że dba o jej jakość, nie pozwalając na podłączenie dowolnych, często słabej jakości słuchawek" - dodaje.

Podobne stanowisko prezentuje Carl Alberty, szef marketingu firmy Cirrus Logic, która produkuje układy audio m.in. dla Apple. Ekspert zwraca jednocześnie uwagę na to, że cyfrowe złącze może przyczynić się do wprowadzenia innowacji, poprawiających doświadczenie użytkownika.

"Pamiętajmy, że port Lightning pozwala na przepływ prądu w obydwie strony, słuchawki staną się dzięki temu pełnoprawnym, samodzielnym urządzeniem, które może wykorzystywać aktywną elektronikę, m.in. do redukcji szumów otoczenia, poprawy dźwięku, dodatkowego wzmocnienia" - mówi Alberty w rozmowie z portalem Business Insider.

Pracownik Cirrus Logic przypomina również o tym, że port Lightning pozwala na obustronny przesył danych. Wyposażone w akcelerometr i żyroskop słuchawki można byłoby zastosować jako dodatkowe akcesorium, pomagające w korzystaniu z wirtualnej rzeczywistości. Alberty nie wyklucza wyposażenia słuchawek w podobny zestaw czujników, jakie posiadają dziś ubieralne urządzenia fitnesowe. Apple opatentowało takie rozwiązanie już w 2008 r.

David Pierce przekonuje na łamach Wired, że decyzja Apple może wywołać efekt kuli śnieżnej, który zachęciłby branżę oraz konsumentów do uczynienia bezprzewodowego przesyłu muzyki standardem. Producenci, tacy jak Philips i Audeze zaprezentowali już modele słuchawek z interfejsami USB oraz Lightning. Firma Motorola zapowiedziała, że jej kolejny flagowy smartfon - Moto Z - będzie pozbawiony złącza Jack. Chiński LeEco wyprodukował już modele smartfonów bez wyjścia słuchawkowego.

Dominik Łada z iMagazine odnosi się do planów Apple z mniejszym optymizmem, zwracając uwagę na to, że w pierwszych latach istnienia nowego standardu, użytkownicy iPhone'ów mogą napotkać niedogodności - niewielki wybór słuchawek firm trzecich, konieczności stosowania adapterów lub też wyboru niedopracowanej jeszcze technologii Bluetooth.

"Klienci będą prawdopodobnie zmuszeni do używania słuchawek podłączanych do złącza Lightning lub bezprzewodowych. Te drugie są od dawna oparte na transmisji Bluetooth, która charakteryzuje się gorszą jakością dźwięku od połączenia przewodowego. Melomani bezbłędnie wyczuwają dziś tę różnicę" - mówi PAP Technologie redaktor naczelny iMagazine.

"Konkurencja prezentuje coraz lepsze słuchawki, z coraz lepszymi parametrami audio. Popatrzmy chociażby na HTC 10 z wbudowanym DAC lub LG G5, do których będziemy mogli podłączyć ulubione słuchawki bez dodatkowych adapterów" - przypomina Łada.

Analogowe złącze Jack 3,5 mm (minijack) znajduje się w powszechnym użyciu od połowy XX w., jest ono modyfikacją klasycznego złącza Jack 6,35 mm, które powstało jeszcze w XIX w i jest stosowane także dziś.

Apple zaprezentuje prawdopodobnie kolejną iterację iPhone'a podczas wrześniowej konferencji. W ramach dorocznego wydarzenia WWDC firma z Cupertino udostępniła deweloperom w czerwcu pierwszą wersję nowego iOS.

łum/ jbr/

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Apple | iPhone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy