Zakazane aplikacje

Firma Apple usunęła ze swojego sklepu z aplikacjami większość programów mających coś wspólnego z seksem oraz erotyką - twórcy tych aplikacji nie zostali powiadomieni o całej operacji. Są oburzeni.

App Store to sklep z aplikacjami autorstwa Apple. Z biblioteką ponad 128 tysięcy programów przeznaczonych dla telefonu iPhone oraz odtwarzacza iPod touch, jest to największy agregat mobilnych aplikacji dla Kowalskiego. Pomysł na cyfrową sprzedaż programów okazał się do tego stopnia strzałem w dziesiątkę, że pomysł App Store został skopiowany przez kolejne firmy, a z myślą o urządzeniach Apple programy tworzą nawet Polacy. Teraz także polscy developerzy mogą mieć problemy.

Zakryć piersi

"App Storne ewoluuje, a co za tym idzie - nieustannie przekształcamy nasze najważniejsze cele. Państwa aplikacja, Wooble iBoobs ("Boobs" - potoczne określenie piersi w języku ang. - przyp. red.) zawiera treści, które w pierwotnym założeniu uznawaliśmy za odpowiednie do dystrybucji. Jednakże w ostatnim czasie otrzymaliśmy serię zażaleń od naszych klientów dotyczących tych materiałów. Postanowiliśmy zatem zmienić nasze cele" - jak podaje serwis serwisie Techcrunch, korespondencję o tej treści od App Store otrzymał Jon Atherton, autor aplikacji Wobble iBoobs.



Reklama

Aplikacja Wooble iBoobs - niezbyt ambitna, ale czy do skasowania?

Podobne listy dostali także inni twórcy programów przeznaczonych dla App Store. Trudno jednoznacznie ocenić, co było przyczyną wykasowania przygotowanych przez nich programów. Jedne aplikacje mające w nazwie słowo "seks" trafiły do kosza - inne natomiast można bez problemu pobrać. Apple wiedziało o Wobble iBoobs i jemu podobnych od wielu miesięcy. Aplikacja autorstwa Jona Athertona została przed zdjęciem z App Store pobrana prawie milion razy.

Biznes jutra

Problem usuwania z App Store kolejnych erotycznych aplikacji przez Apple może wydawać się bardzo trywialny, ale twórcy iPodów stosują podobną taktykę w stosunku do wszystkich programów pojawiających się w sklepie App Store. Jeśli jakiś programik nie odpowiada "światopoglądowi" Apple, albo jego użytkownik został oskarżony o umieszczenie w nim "niestosownych materiałów", jego ciężka praca znika. Bez większego wyjaśnienia.

"Za każdym razem, kiedy otrzymamy od klienta zgłoszenie mówiące o tym, że jakaś aplikacja ma niepożądane treści, sprawa zostaje poddana analizie i jeśli okaże się to prawdą - programik zostanie usunięty" - można było przeczytać w wyjaśnieniu jakie Apple wysłało do serwisu Techcrunch po publikacji artykułu o Wobble iBoobs. Wielokrotnie proszono Apple o dokładniejsze wyjaśnienia - nigdy jednak ich nie otrzymano.

Podobnych przeszkód nie mają na przykład developerzy tworzący aplikacje dla sklepu mobilnego Google Market, czyli odpowiednika sklepu App Store dla systemu Android marki Google. Mobilne aplikacje są przyszłością usług, a mikrotransakcje płatnicze w najbliższych latach będą przynosić miliony. Nieuzasadniona ich cenzura i kasowanie oznaczać będzie brak szacunku dla cudzej pracy. I przede wszystkim dla użytkowników.

ŁK

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakazy | Apple
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama