Motozine ZN5 - pozory mylą

Nowość od Motoroli to bardzo dobry telefon z niezłym aparatem cyfrowym, wieloma pożytecznymi aplikacjami. Jest to trochę zaskakujące, bo obudowa aparatu może sugerować, że to sprzęt z niższej półki.

Gdy zobaczyłem w pudełku Motorolę Motozine ZN5, pomyślałem, że firma wprowadza na rynek nowość, która ma standardy sprzed dwóch-trzech lat. Rzeczywiście, obudowa telefonu swoim wzornictwem kojarzy się raczej z prostymi aparatami, które możemy kupić za 100-200 zł w ofercie pre-paid. Po włączeniu byłem zadowolony, że ta komórka w ogóle dzwoni i odbiera SMS-y, ale tak było tylko na początku. Już po paru minutach, sprawdzając kolejne pozycje w menu, zrozumiałem, że ten aparat, wbrew pozorom, bogactwem zainstalowanych aplikacji nie ustępuje konkurentom ze średniej półki cenowej. Zaś niezawodnością działania przypomina proste, ale pewne modele z początków telefonii GSM, które w ogóle nie mogły się zawiesić.

Reklama

Pewność w każdych warunkach

Pierwsze, co działa na korzyść nowej Motoroli, to łatwość obsługi. Może właśnie po to, żeby tego dowieść, producent udostępnił nam do testów aparat z instrukcją w języku? greckim! Ponieważ tym językiem nie władam w stopniu nawet najbardziej podstawowym, byłem zdany wyłącznie na własną intuicję. Nie miałem jednak żadnych problemów z obsługą ZN5. Prostota obsługi idzie w parze z dość konserwatywnym wzornictwem. Może ono zniechęcić do telefonu miłośników najnowszych gadżetów.

Rzeczywiście, aparatem tym trudno będzie zaimponować towarzystwu ceniącemu sobie bardziej wygląd od funkcjonalności. Skromna, matowo-czarna obudowa, na dole i z tyłu gumowa obwódka, a do tego wystający obiektyw aparatu. Trudno takim sprzętem kogoś powalić na kolana. Jednak zawartość tego staromodnego aparatu może zaimponować najbardziej wymagającym użytkownikom telefonów (choć już nie smartfonów).

Chyba najbardziej wymagające testy ZN5 zrobili dziennikarze rosyjskiego serwisu Mobile@Mail.Ru. Postanowili sprawdzić, co się stanie z aparatem, gdy przytrafią mu się tak banalne rzeczy, jak upadek na beton, wpadnięcie do wody lub nawet rozjechanie przez samochód. Telefon bez trudu wytrzymał pół doby w zamrażarce (wynik - w niskiej temperaturze szybciej pada bateria i pogarsza się jakość wyświetlania), ale przecież w Polsce nieczęsto są 20-stopniowe mrozy.

Telefon okazał się odporny na kurz (wytrzymał parę minut w odkurzaczu) i piasek, czyli możemy bezpiecznie go używać na plaży. Nic mu się nie stanie przy większych wstrząsach, gdyż wytrzymał wirowanie w pralce - odpadła tylko osłona baterii. Mało tego, rzekomo możemy go nawet wrzucić do wody (w rosyjskim teście było to piwo) i spokojnie używać po wysuszeniu. ZN5 wyszedł bez szwanku także po upadku na beton z wysokości 1,6 metra. Dopiero rozjechanie przez samochód terenowy spowodowało pęknięcie szybki wyświetlacza i osłony aparatu, ale sam telefon działał dalej. Nasze testy były zdecydowanie mniej drastyczne i telefon je przeszedł bez szwanku. I, co warto zauważyć, ani razu się nie zawiesił, ani też nie pojawiały się niespodziewanie "nieznane błędy" wyłączające aplikacje, co jest zmorą nowoczesnych aparatów z rozbudowanymi funkcjami.

Proste multimedia

Podstawowa obsługa ZN5 nie sprawia żadnych kłopotów. Łatwo jest dzwonić, wysyłać SMS-y i MMS-y. Nawet korzystanie z mobilnego internetu jest dziecinnie proste - telefon sam się konfiguruje. Sieci pobierają dane od operatora użytkownika automatycznie. Nie musimy więc ani sami wprowadzać loginów, ani otrzymywać konfigurujących wiadomości ze strony internetowej.

Zainstalowana przez producenta przeglądarka wystarczy do oglądania wielu stron, choć mile widziana byłaby możliwość większego wyboru oprogramowania - np. nie udało się zainstalować popularnej i funkcjonalnej Opery Mini, co przydałoby się do lepszej pracy w Internecie. Przy transmisji danych sprawdza się EDGE. Bardziej wymagający użytkownicy pewnie woleliby UMTS, ale nawet wolniejszy standard wystarczy do pobierania stron WWW. Zresztą UMTS w tym telefonie byłby mało przydatny, gdyż nie przewidziano możliwości wideorozmowy. Możemy także skorzystać z sieci bezprzewodowych WiFi, co nie tylko daje nam możliwość wyboru, ale też pozwala nieraz ograniczyć koszty transmisji.

W kwestii obsługi multimediów nowa Motorola także nie sprawia zawodu. Bez problemów działa odtwarzacz plików audio i wideo (zainstalowano Windows Media Player 11). Funkcją jeszcze nieczęsto spotykaną w komórkach jest natomiast możliwość wyprowadzenia sygnału nie tylko na słuchawki, ale też na telewizor. W zestawie z telefonem znajdziemy odpowiedni kabel, którym łączymy nasz aparat z telewizorem przez wyjście słuchawkowe. Jednak nie oczekujmy cudów - odtworzymy film z częstotliwością 15 klatek na sekundę - ale zawsze to lepszy sposób na obejrzenie zdjęć z wycieczki, niż na małym wyświetlaczu komórki. Dodatkowo mamy też radio.

Niestety, producent nie zadbał o jedno. Nie będziemy mogli korzystać z multimediów w samolocie, ponieważ nie przewidziano trybu pracy urządzenia wyłączającego funkcje łączenia się z siecią.

Foto od Kodaka

W intencji producenta rodzynkiem, który przyciągnie uwagę nabywców, mają być dobrze opracowane funkcje do fotografowania. Motorola zainstalowała w telefonie aparat Kodaka z autofokusem i cyfrowym zoomem. Współpraca obu firm wyszła na dobre. Rozdzielczość 2560 na 1920 (matryca 5 megapikseli) i ksenonowa lampa błyskowa pozwalają na robienie zdjęć z jakością porównywalną do niedrogich zwykłych aparatów cyfrowych. Oczywiście w przypadku nagrywania filmów jakość jest słabsza. Możemy też robić zdjęcia seryjne albo panoramiczne, co może się przydać podczas wakacyjnych wyjazdów. Ponadto miłośnicy fotografujących komórek mają do dyspozycji narzędzia do podstawowej edycji zdjęć (pozwalające m.in. na przycięcie, zmianę głównych parametrów czy kolorystyki) oraz wysyłanie ich do Internetu. Wewnętrzna pamięć telefonu to 400 MB. Dodatkowo obsługuje on karty microSD o pojemności do 4 GB, co pozwala na zgromadzenie sporego albumu. Gotowe zdjęcia możemy albo wysłać do internetu, do komputera lub na drukarkę (poprzez łącze USB lub Bluetooth).

Warto zaznaczyć, że choć do telefonu dodana jest płyta z oprogramowaniem do synchronizacji z komputerem, połączenie przez port USB jest możliwe także bez instalacji sterowników (sprawdzono na systemie Windows Vista), ale wtedy bez możliwości np. kasowania plików w pamięci komórki.

Kolejnym plusem ZN5 jest udany akumulator. Jeśli zazwyczaj w telefonach o rozbudowanej funkcjonalności musimy się godzić na dość krótki czas pracy akumulatora, to w tym modelu bateria pozwala na 5 dni dość intensywnego korzystania (czyli rozmawiania, wysyłania SMS-ów i łączenia się z internetem). Jeśli jednak chcemy jeszcze dłużej pograć, to musimy się liczyć z ładowaniem mniej więcej co 3-4 dni. Sporo energii pobiera natomiast kamera cyfrowa. Podczas robienia wielu zdjęć z lampą błyskową czas pracy skraca się do ok. trzech dni. Do oszczędzania energii producent zastosował dość szybko włączający się wygaszacz ekranu (już po ok. 8 sek.!). Może to stanowić pewne utrudnienie przy pracy w Internecie, gdyż wyświetlacz czasem gaśnie, zanim zdąży załadować się strona, ale do tego mankamentu trzeba będzie się przyzwyczaić, gdyż nie ma możliwości zmiany czasu włączania się wygaszacza.

Mogłoby być taniej

"Motozine ZN5 to doskonałej jakości telefon komórkowy i nowoczesny aparat fotograficzny" - reklamuje swój nowy produkt Motorola. W połowie przyznajemy rację, ponieważ jako komórka ZN5 jest zrobiony naprawdę bardzo solidnie. Wytrzymałość i niezawodność w połączeniu z dużą funkcjonalnością sprawiają, że temu modelowi można przyznać wysoką ocenę. Kwestia aparatu będzie bardziej dyskusyjna. Fakt, że jakość wykonywanych zdjęć plasuje go na najwyższym poziomie wśród fotografujących komórek, ale trzeba też mieć na uwadze, że wśród cyfrowych aparatów ostatnio dokonano gigantycznych postępów i 5 megapikseli nie jest żadną rewelacją.

Jednak dotyczy to tradycyjnych aparatów, gdyż wbudowane w komórki wciąż generalnie mają zazwyczaj 3,2 megapikseli. Mimo to nie jestem pewien, czy nowa Motorola zdąży znaleźć użytkowników, którzy docenią jej walory. Aparat pojawił się na rynku już w czerwcu, ale tylko w Chinach. Potem przyszła kolej na Indie. Swój marsz do Europy telefon odbywa ze Wschodu na Zachód. Jest już w sprzedaży np. w Rosji, ale jeszcze się nie pojawił w Polsce. Tu możemy go kupić najwyżej przez internet na nielicznych serwisach w cenie 1000-1100 zł. Jest to jednak trochę wygórowana cena za tej klasy urządzenie i pozostaje tylko mieć nadzieję, że wprowadzenie ZN5 do oficjalnej dystrybucji sprowadzi ten telefon do poziomu średniej półki cenowej.

Grzegorz Serkowski

Twoja Komórka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy