Honor 7X - pierwsze wrażenia

Honor 7X /INTERIA.PL
Reklama

Marka Honor przygotowała ciekawą alternatywę dla modelu Mate 10 lite, nadchodzącego Xiaomi Redmi 5 Plus i całej reszty niedrogich phabletów z Androidem – model 7X. Czy to sprzęt, który ma szanse stać się hitem? Oto nasze pierwsze wrażenia, prosto z premiery w Londynie.


Na początku skupmy się na samym wyglądzie. 7X, jeśli chodzi o gamę urządzeń Honor (submarka firmy Hauwei), to nie rewolucja stylistyczna, ale z pewnością ewolucja, i to bardzo widoczna. Model został zaprojektowany podobnie do najnowszych smartfonów Huawei, a więc zastosowano tutaj ekran o proporcjach 2:1 (18:9) i cienkie ramki wokół ekranu. Dzięki temu, mając 6-calowy wyświetlacz, 7X ma podobne wymiary do wielu 5,5-calowców.  

Pozytywne odczucia co do gabarytów wzmacnia dodatkowo fakt, ze obudowa jest bardzo cienka, a sam smartfon sprawia wrażenie lekkiego.

Reklama

Obudowa została wykonana z aluminium i jest to materiał świetnej jakości. Już teraz można jednak stwierdzić, że jest on wyjątkowo podatny na zabrudzenia, co widać szczególnie w wersji czarnej. Część użytkowników może narzekać na zbyt śliską fakturę materiału, która stwarza ryzyko wysunięcia się urządzenia z ręki. Honor 7X tradycyjnie posiada czytnik linii papilarnych na tylnym panelu (w wygodnej lokalizacji) i wejście słuchawkowe na dolnej krawędzi.

Przy cienkich ramkach i wyjątkowo mocnej ekspozycji wyświetlacza, jego jakość jest podwójnie ważna. Na szczęście, w tej kwestii nie można mówić o jakimkolwiek zawodzie. Panel IPS o przekątnej 5,93 cala i rozdzielczości Full HD, cechuje się wysokim kontrastem i typowo "huaweiową" charakterystyką. Oznacza to, że kolory mają neutralny odcień i nie są ani zbyt wyblakłe, ani przesadnie jaskrawe.

Na tylnej ścianie, z jednolitej struktury klapki wyróżnia się podwójny aparat, zlokalizowany tuż przy górnej krawędzi. To układ zawierający 16-megapikselową jednostkę główną i 2-megapikselową jednostkę pomocniczą. Po zaledwie kilku godzinach użytkowania ciężko stwierdzić, czy jest to dobry fotograficzny smartfon, ale pierwsze wrażenia są zdecydowanie pozytywne. Zdjęcia robione w dobrym świetle są bardzo ładne i szczegółowe. Przy sztucznym oświetleniu widoczne są niewielkie przekłamania kolorów, ale to tak naprawdę jedyne co można  na razie zarzucić aparatowi 7X.

Jeśli chodzi o technikalia, Honor 7X niczym nie zaskakuje. Telefon jest napędzany przez autorski układ HiSilicon Kirin 659 z ośmioma rdzeniami o taktowaniu 2,36 GHz i 1,7 Ghz. Pamięć RAM ma pojemność 4 GB, a pamięć na pliki 32 lub 64 GB, w zależności od wersji. Na pokładzie pracuje Android 7.1 z nakładką EMUI, która nie różni się znacząco od tej, obecnej na większości urządzeń Honor/Huawei. Przez pierwsze godziny użytkowania nie spotkałem się z żadnymi problemami, jeśli chodzi o działanie smartfonu i pracę systemu. Warto wspomnieć, że w przeciwieństwie do bliźniaczego Mate’a 10 Lite, Honor 7X posiada wbudowanie radio FM.

Jedną z niewielu rzeczy, jakie nie zmieniły się względem poprzednika, jest pojemność baterii. Ogniwo wciąż ma pojemność 3340 mAh, co wydaje się być jednak nadal wystarczającą wartością, jak na potencjalne zapotrzebowanie modelu.

Przedstawiciele Honor wierzą, że 7X będzie wielkim hitem. Po kilku pierwszych godzinach spędzonych z tym telefonem trzeba przyznać, że mają ku temu powody. 

Opisywany model zapowiada się bardzo dobrze, szczególnie, że jego cena początkowa to 1299 złotych.

Antoni Zaborski, Londyn

   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy