Bardziej dokładny GPS z Europy

Komisja Europejska zainaugurowała działalność nowego, darmowego systemu wspomagania nawigacji satelitarnej o nazwie EGNOS. Ma on udoskonalić znany od dawna system GPS, zwiększając jego dokładność z około dziesięciu do dwóch metrów.

System EGNOS składa się z transponderów umieszczonych na trzech satelitach geostacjonarnych, z siatki naziemnej opartej na około czterdziestu punktach pozycjonujących i czterech ośrodków kontrolnych. Wszystkie te elementy pozostają w ciągłej łączności ze sobą. KE zapewnia, że już pokryte jest terytorium całej UE i nic nie stoi na przeszkodzie, by rozszerzyć funkcjonowanie systemu na kraje sąsiednie, północną Afrykę itd.

KE zapewnia też, że z systemu mogą korzystać posiadacze obecnych na rynku urządzeń nawigacji satelitarnej GPS, bo większość z nich spełnia niezbędne kryteria techniczne. Nie będą wymagane żadne dodatkowe pozwolenia ani certyfikaty - system EGNOS jest bezpłatny i dostępny powszechnie.

Reklama

"System ten umożliwi realizację nowych zastosowań w wielu różnych sektorach, jak rolnictwo (zwiększając precyzję nawożenia) czy transport (np. automatyczny pobór opłat za korzystanie z dróg albo programy ubezpieczeń na zasadzie "pay-per-use", w których wysokość składki zależy od czasu używania pojazdu). EGNOS umożliwi również realizację dokładniejszych indywidualnych usług nawigacyjnych, o przeznaczeniu ogólnym lub wyspecjalizowanym (np. systemy ułatwiające poruszanie się osobom niewidomym)" - głosi komunikat KE.

W przyszłość EGNOS ma być też stosowany w ruchu lotniczym, zwiększając bezpieczeństwo.

EGNOS jest dziełem współpracy przemysłu europejskiego przy wsparciu Komisji Europejskiej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz Europejskiej Organizacji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol). Funkcjonowaniem zawiaduje spółka ESSP z siedzibą w Tuluzie. To swego rodzaju przymiarka do rodzącego się w bólach i z opóźnieniami złożonego z 30 satelitów europejskiego systemu nawigacji Galieo - konkurenta GPS, który ma być gotowy najwcześniej za pięć lat i kosztować co najmniej 4 mld euro.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama