Nowy dowód zbrodni. DNA zassane przez klimatyzację!
Naukowcy twierdzą, że nawet jeśli przestępca nosi rękawiczki, jego DNA może nadal znajdować się w powietrzu w pomieszczeniu. Nowe badanie sugeruje, że można je odzyskać z klimatyzatora, potwierdzając obecność na miejscu zbrodni.
O środowiskowym DNA (tzw. eDNA), które w postaci złuszczonej skóry czy innego materiału genetycznego zostawiamy wszędzie tam, gdzie się pojawiamy, jest ostatnio coraz głośniej, bo naukowcy przedstawiają kolejne dowody sugerujące, że są w stanie je zbierać, analizować i uzyskać na tej podstawie szczegółowe informacje o "właścicielu".
Sprawdzając, jakie rodzaje "środowiskowego DNA" (eDNA) występują w próbkach wody, gleby lub powietrza, naukowcy mogą określić, które gatunki zwierząt występują w danym regionie lub czy konkretny człowiek był w konkretnym miejscu. Widzieliśmy np. analizę eDNA wykorzystywaną do wyszukiwania żarłaczy białych w pobliżu plaż, dokumentowania zamarzniętego prehistorycznego ekosystemu, a nawet poszukiwania... potwora z Loch Ness.
Tematem zainteresowały się także służby i wiele wskazuje na to, że eDNA może w przyszłości służyć jako dowód w sprawie. Zdaniem naukowców, nawet jeśli przestępca nosi rękawiczki i dokładnie wyciera wszystkie ślady swojej obecności, jego DNA może nadal znajdować się w powietrzu. Ba, nowe badanie opublikowane na łamach Electrophoresis sugeruje, że są w stanie je odzyskać nawet z powietrza... wciągniętego przez klimatyzator!