Wielki powrót "żółwia". Rosja się nie poddaje i próbuje raz jeszcze
Wygląda na to, że Rosja nie ma zamiaru przejmować się porażkami swojej "innowacyjnej" myśli technicznej. Jeden zniszczony "żółw", okrzyknięty przez Ukrainę "żelaznym bałaganem", to przecież za mało, żeby porzucić pomysł, prawda?
Dosłownie tydzień temu informowaliśmy, że w niedawnym ataku na ukraińskie pozycje wziął udział rosyjski czołg o bardzo nietypowej aparycji. Okazało się, że to T-72 wyposażony w masywną metalową tarczę ochronną w formie kopuły, która nadaje mu wyglądu "stalowego żółwia". Analitycy sugerowali, że Rosjanie ewidentnie chcieli tu uzyskać bardziej zaawansowaną wersję "klatki ochronnej", aby przeciwdziałać rosnącemu zagrożeniu ze strony ukraińskich dronów.
Podkreślając przy okazji, że uzyskanie tak kompleksowego pokrycia całego czołgu, łącznie z gąsienicami, wymagało dużo pracy - wyprodukowania metalowej ramy, przyspawania jej do pojazdu, a następnie przymocowania do niej "skorupy" dostosowanej do wymiarów czołgu. Pytanie tylko, czy było warto? I tu pojawiły się pewne wątpliwości, bo chociaż tego typu rozwiązanie wzmacnia konstrukcję i zapewnia dodatkową ochronę przed zagrożeniami powietrznymi, ma ono swój koszt.