Co dalej z Grupą Wagnera po śmierci Prigożyna? Ekspert wyjaśnia
Po śmierci Jewgienija Prigożyna na kanałach społecznych Grupy Wagnera pojawiły się nawoływania do zemsty. Najemnicy stracili swego przywódcę, wokół którego roztoczyli specjalny kult. Po jego śmierci pojawia się pytanie, jaka jest przyszłość Grupy Wagnera, szczególnie w kontekście wagnerowców na Białorusi, którzy jeszcze niedawno mówili o rajdach na Warszawę. "Nie wykluczam, że będą prowadzone różnego rodzaju prowokacje, ale nie będą wykonywane samodzielnie przez wagnerowców - tłumaczy profesor politologii, Krzysztof Żęgota.
Wczorajsza katastrofa prywatnego samolotu Jewgienija Prigożyna wzbudziła ogromny szok wśród wagnerowców. Jak podała Rosyjska Federalna Agencja Transportu Lotniczego, obok samego przywódcy zginąć miał jego zastępca, pierwszy "Wagner" Dimitrij Utkin oraz Walerij Czekalow, osoba odpowiedzialna za logistykę organizacji. Obecnie więc osławieni najemnicy nie mają przywództwa.
Analitycy podkreślają, że jak nie ma 100% pewności, że świta Grupy Wagnera naprawdę zginęła, to jest to najbardziej wiarygodna linia wydarzeń. Wobec kolejnych doniesień śmierć Prigożyna tylko się potwierdza.
- Wydaje się, że mamy rzeczywiście do czynienia ze śmiercią Prigożyna i jeżeli rozpatrujemy różne scenariusze, to ten jest najbardziej prawdopodobny - twierdzi profesor Krzysztof Żęgota, politolog na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Najbardziej prawdopodobne jest, że katastrofa samolotu Prigożyna to działanie Władimira Putina, choć są także podejrzenia, iż była to akcja zaplanowana ze środowiska rosyjskiego Ministerstwa Obrony. To właśnie ono miało bezpośredni konflikt z Prigożynem, sięgający jeszcze walk o Bachmut, które przerodziły się w próbę puczu z czerwca. Bez względu jednak na poszlaki, kto mógł tego dokonać, wielu wagnerowców już przyjęło, że ich przywódca został zamordowany i należy go pomścić.