Zainstalowałeś iOS4? Witaj w 1984 roku

Można założyć, że 99,98 proc. osób, które zainstalowały najnowszy system operacyjny iOS 4, nie przeczytało umowy licencyjnej do niego dołączonej. Ba!, nie przeczytało z niej nawet pół słowa. Co z tego wynika?

To, że nie tylko Apple, ale też każda firma z odpowiednią ilością pieniędzy będzie miała na ciebie oko. Dokładnie chodzi o paragraf dający Apple prawo do "zbierania, wykorzystywania oraz udostępniania informacji o obecnym położeniu geograficznym" urządzenia, czyli de facto twoim drogi użytkowniku iOS4.

Apple już wcześniej korzystał z danych zawierających informacje o miejscu, w którym iGadżet się znajduje. Właśnie w ten sposób działają aplikacje takie, jak między innymi Twitter, Mapy czy Yelp. Różnica jednak polega na tym, że teraz Apple może przechowywać te dane i dzielić się nimi z innymi firmami.

Apple twierdzi, że dane zbierane są w taki sposób, aby nie można było dzięki nim rozpoznać właściciela urządzenia. Nie określa jednak, w jaki sposób będą przetrzymywane te informacje ani kto i na jakich zasadach będzie miał do nich dostęp.

Reklama

Nie można wykluczyć sytuacji, w której obecne położenie iGadżetu będzie powiązane z jego unikatowym numerem identyfikacyjnym. W takim wypadku, rozpoznanie jego właściciela przestanie być niemożliwe, zwłaszcza gdy połączymy tą możliwość z wiedzą o tym, jak dziurawy bywa system strzegący danych osobowych użytkowników.

Wyłączenie wszystkich usług korzystających z funkcji lokalizacyjnych powinno teoretycznie rozwiązać problem, jednak nie możemy być pewni, czy nawet wtedy Apple nie przestanie nas śledzić. Innym wyjściem będzie niezgodzenie się na warunki postawione w licencji iOS4 i nie instalowanie go. I tak źle, i tak niedobrze.

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: System operacyjny | Apple
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy