Uwierzyli Łukaszence

Jeden z największych rosyjskich operatorów sieci bezprzewodowych - MTS może stracić ponad 10 milionów USD tylko dlatego, ze dał się nabrać na zapewnienia prezydenta Łukaszenki iż Białoruś jest cywilizowanym europejskim krajem. MTS uzyskał bowiem we wrześniu ubiegłego roku od samego prezydenta zapewnienie, ze na pewno otrzyma koncesję na sieć GSM na Białorusi i rozpoczął szeroko zakrojone inwestycje, w które wpakował już sporo kasy.

Jeden z największych rosyjskich operatorów sieci bezprzewodowych - MTS może stracić ponad 10 milionów USD tylko dlatego, ze dał się nabrać na zapewnienia prezydenta Łukaszenki iż Białoruś jest cywilizowanym europejskim krajem. MTS uzyskał bowiem we wrześniu ubiegłego roku od samego prezydenta zapewnienie, ze na pewno otrzyma koncesję na sieć GSM na Białorusi i rozpoczął szeroko zakrojone inwestycje, w które wpakował już sporo kasy.

Prezydent "poprosił" także MTS o pożyczkę dla jednego z mińskich zakładów. Chcąc się przypodobać - operator wyłożył ok. 2,5 mln USD, które się rozeszły i są najprawdopodobniej nie do odzyskania. Szefowie MTS liczyli się z tym, ale myśleli, że odbiją to sobie na abonentach sieci. Tymczasem wczoraj ministerstwo komunikacji Białorusi bez podania przyczyn poinformowało, że licencja nie zostanie udzielona. Nieoficjalnie - wiceminister łączności Białorusi Władimir Karpowicz powiedział dziennikarzom rosyjskich "Wiedamosti", że ustne obietnice nawet samego Łukaszenki to nie wszystko. Ponoć powodem zmiany zdania jest to, że MTS zlecił budowę infrastruktury sieci Siemensowi, który rzekomo nie jest ukochaną firmą białoruskiego prezydenta - informują "Wiedamosti", dodając, że nie pierwszy to przypadek "wyrolowania" rosyjskich inwestorów przez mińskie władze

Reklama
MMM
Dowiedz się więcej na temat: dolar | Alaksandr Łukaszenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy