Komórka zadzwoni tam gdzie nie może?

Coraz więcej dzwoni komórek... Czasem dzwonią tam, gdzie nie trzeba (na przykład w szpitalu, czy na koncercie). Niektórzy tego nie lubią i w trosce o tych klientów właściciele kin, restauracji czy filharmonii odbierają "na wejściu" aparaty, lub zakładają zagłuszacze komórek. Jest to jednak "pójście po najmniejszej linii oporu" dyskryminujące z kolei właścicieli telefonów. Być może rozwiązanie o nazwie Q-Zone proponowane przez firmę BlueLinx pomoże rozwiązać ten problem tak, aby wilk był syty i owca cała.

Coraz więcej dzwoni komórek... Czasem dzwonią tam, gdzie nie trzeba (na przykład w szpitalu, czy na koncercie). Niektórzy tego nie lubią i w trosce o tych klientów właściciele kin, restauracji czy filharmonii odbierają "na wejściu" aparaty, lub zakładają zagłuszacze komórek. Jest to jednak "pójście po najmniejszej linii oporu" dyskryminujące z kolei właścicieli telefonów. Być może rozwiązanie o nazwie Q-Zone proponowane przez firmę BlueLinx pomoże rozwiązać ten problem tak, aby wilk był syty i owca cała.

Proponowane przez BlueLinx rozwiązanie to również zagłuszacz, ale działający w nieco inny sposób. Podczas instalacji zamawiający określa "strefy absolutnej ciszy". W tym miejscu zagłuszacz sygnału działa normalnie. Poza tymi strefami - telefony dzwonią normalnie. Jest to możliwe, zdaniem autorów rozwiązania, dzięki możliwościom jakie daje technologia Bluetooth wykorzystana przez BlueLinx w Q-Zone. W tej chwili zostało one zgłoszone do zatwierdzenia odpowiednim władzom i może zostać uruchomione w ciągu pół roku - twierdza przedstawiciele BlueLinx. Na razie nie podają jednak bliższych szczegółów technicznych.

Reklama
MMM
Dowiedz się więcej na temat: komórka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy