Komórka LG nie zabiła Koreańczyka

Informacje o śmierci 33-letniego pracownika kamieniołomu w Korei Południowej z powodu eksplozji telefonu komórkowego marki LG okazały się nieprawdziwe. Sprawcą zgonu był jego kolega.

Przywieziony do szpitala człowiek miał rozległe poparzenia na klatce piersiowej, połamane żebra oraz wewnętrzne krwawienie - podaje agencja Reuters. Przy lewej części koszuli mężczyzna miał stopiony telefon komórkowy.

- Trudno znaleźć inny powód śmierci niż telefon komórkowy - powiedział Reutersowi Kim Hoon ze szpitala uniwersyteckiego, który przyjął ofiarę. Koledzy z pracy, którzy znaleźli zmarłego, musieli zgasić płonącą komórkę.

Tymczasem według informacji podanych przez LG nie zawinił telefon. O nieumyślne spowodowanie śmierci oskarżony został kolega ofiary, a zarazem pierwszy świadek jest . Według jego policyjnych zeznań, uderzył on w ofiarę pojazdem ciężkiej wagi, co spowodowało bezpośrednią śmierć.

Reklama

W lipcu chiński spawacz pracujący w fabryce w mieście Schuangcheng (północno-zachodnia prowincja Gansu), zginął na skutek wybuchu baterii umieszczonej w telefonie komórkowym.

Komórka wybuchła w kieszeni ubrania ofiary. Wybuch złamał mężczyźnie żebro, które przebiło serce. Pomimo szybkiej pomocy lekarskiej i odwiezienia poszkodowanego do szpitala, spawacz zmarł. Telefonem używanym przez spawacza był jeden z tańszych modeli Motoroli.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kolega | telefon | komórka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy