GPRS zagrożeniem dla 3G?

John Strand, szef firmy consultingowej Strand Consult twierdzi, ze coraz szybszy rozwój technologii GPRS może okazać się zabójczym ciosem dla "kolejnego etapu" czyli telefonii UMTS (3G). Coraz większy zakres usług GPRS i coraz lepszy transfer w tej sieci, nie wymagającej olbrzymich inwestycji - może spowodować obniżkę cen tych usług. A na to w sieci UMTS (przynajmniej na razie) nie zanosi się.

John Strand, szef firmy consultingowej Strand Consult twierdzi, ze coraz szybszy rozwój technologii GPRS może okazać się zabójczym ciosem dla "kolejnego etapu" czyli telefonii UMTS (3G). Coraz większy zakres usług GPRS i coraz lepszy transfer w tej sieci, nie wymagającej olbrzymich inwestycji - może spowodować obniżkę cen tych usług. A na to w sieci UMTS (przynajmniej na razie) nie zanosi się.

Operatorzy 3G bowiem muszą zapłacić olbrzymie (niekiedy nawet paranoicznie wysokie) kwoty za licencje, a jeszcze więcej za budowę infrastruktury (stacji bazowych). Na pewno czeka ich też kosztowna reklama promocyjna. Ponieważ firmy uczestniczące w wyścigu do trzeciej generacji raczej nie są firmami charytatywnymi - zechcą to sobie odbić w cenie telefonów i usług. Była już jedna taka sieć, która na podobnej polityce się "przejechała" (Iridium), mimo, że nakłady na telefonię satelitarną były nieporównywalnie niższe. Ludzie liczą pieniądze (nie tylko w Polsce). Co więcej - zdaniem Stranda - kolejne, coraz bardziej zaawansowane technologicznie usługi GPRS są dobrze dopracowane, a 3G już miało kilka wpadek. A, że trochę wolniej? Skoro GPRS jest dużo tańszy niż 3G - niewielu użytkowników będzie się zastanawiać. Ten czarny (dla operatorów UMTS) scenariusz Stranda - może się sprawdzić - na pewno w krajach niezbyt bogatych.

Reklama
MMM
Dowiedz się więcej na temat: zagrożeni | firmy | UMTS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy